- Panie sierżancie.
- Tak Panie Prokuratorze?
- Proszę powiedzieć sędziemu, co dokładnie Pan widział gdy, legitymowany Paweł S., odwrócił się do Pana?
- Widziałem broń.
- W zeznaniach Pańskiej koleżanki z patrolu, człowiek, którego Pan zastrzelił, w rzekomej samoobronie posiadał, nie broń, a przedmiot przypominający broń, co jak się później okazało, tymże przedmiotem była krótka rurka PCV pomalowana na czarno. Więc proszę się zastanowić i powiedzieć jeszcze raz....co widział Pan w dłoni legitymowanego mężczyzny, gdy postanowił Pan wykorzystać swoje uprawnienia i zastrzelił go. - Krzysiek momentalnie spojrzał w stronę umundurowanej koleżanki, która siedziała za barierką wraz ze świadkami. Nie miała odwagi nawet spojrzeć w jego stronę.
Bez chwili zastanowienia Krzysztof popatrzył na sędziego, wwiercił mu się wzrokiem w pozostałości jego praworządności i powiedział:
- Było ciemno, ale jestem stu procentowo pewien, że widziałem broń Wysoki Sądzie. Zauważyłem broń, która została wycelowana w moją stronę, więc instynktownie odepchnąłem legitymowanego Pawła S., odbezpieczyłem kaburę i wyciągnąłem swoją służbową broń, po czym oddałem trzy strzały w stronę osoby, która w tamtym momencie zagrażała mojemu zdrowiu, a nawet życiu. Również zdrowiu i życiu mojej partnerki, za której bezpieczeństwo, jako dowódca patrolu, odpowiadałem. Niestety Komenda Główna nie wyposażyła nas w noktowizory, także nie byłem w stanie odróżnić małej rurki PCV pomalowanej na czarno, którą wykazało śledztwo, od przykładowo Walther'a PPK czy nawet pistoletu P-64. Ja widziałem broń palną, zareagowałem tak jakbym widział broń palną i miałem do tego pełne prawo, jak i obowiązek, ponieważ na tamten moment, legitymowany Paweł S., zagrażał sobie, mi oraz mojej partnerce.
Wszyscy na sali zamarli, a oczy umundurowanej dziewczyny zeszkliły się. Po jej lekko zaróżowionych policzkach leciały łzy...łzy wstydu.
- GODZINĘ PÓŹNIEJ -
- Sąd uznaje oskarżonego sierżanta Krzysztofa Waldzińskiego niewinnego stawianych mu zarzutów. Polskie prawo dało naszym policjantom prawo do samoobrony w trakcie wykonywanych przez nich obowiązków. Wtedy była to rurka PCV, ale kiedyś mogłaby być to prawdziwa broń, którą przestępca mógłby skrzywdzić, któregoś z naszych funkcjonariuszy. Dlatego użycie broni palnej przez sierżanta Krzysztofa Waldzińskiego było zasadne i niepodważalnie odpowiednią decyzją na tamten moment. Dziękuję, koniec rozprawy. - rzekł sędzia, wstał, obrócił się na pięcie i wyszedł z sali rozpraw.
Gdy sędzia zniknął z sali wszyscy funkcjonariusze, rodzina oraz osoby, które trzymały kciuki za Krzyśka zaczęli wiwatować, a sam sierżant mógł w końcu ulżyć. Gdy już zaczęto opuszczać salę podbiegła do niego Aśka, która miętoląc furażerkę zechciała coś powiedzieć. Krzysztof tylko spojrzał jej w oczy, może tak stali z minutę. Miał ogromną ochotę splunąć jej w twarz, powiedzieć co czuję, że się za nim nie wstawiła. Jeździli razem siedem lat, a ta go zdradziła. Zjechał ją wzorkiem i odwrócił się do niej plecami, przy okazji mocno ją szturchając w ramię, po czym ruszył przed siebie z wizją powrotu do domu, wyspaniu się i powrotu na służbę.
CZYTASZ
Wrogowie publiczni.
RandomWalka z negatywnie nastawionym do nich społeczeństwem. Korupcja. Nienawiść. Miłość. Przyjaźń. Braterstwo. Wrogowie publiczni numer jeden. Postępowania. Skargi. Wsparcie. Witam w Policji.