Unikając świateł latarni, przemykał się ukradkiem ciemnymi ulicami. W oddali było słychać syreny policyjne. - Cholera! W tym kraju nie da się normalnie żyć! - zaklął cicho pod nosem. Od czasu wygranej Konfederacji musiał się ukrywać. Gdy prezydent Mentzen specjalnym dekretem unieważnił wszystkie programy socjalne i zasiłki, całe życie Puzzla przewróciło się do góry nogami. Zerknął na ekran swojego niegdyś pięknego, a obecnie porysowanego i rozbitego Iphona, żeby sprawdzić godzinę. Gdyby ktoś go przyłapał, miałby problemy, bo produkty Apple, jako esencja lewactwa, zostały zdelegalizowane. Był strasznie głodny. Dni przesypiał w kryjówkach, a nocami włamywał się do domów w poszukiwaniu darmowego jedzenia. Nie skala się pracą, jego lewacka dusza mu na to nie pozwoli – wolałby umrzeć. Od dawna obserwował pewien dom. Zamieszkiwał go wysoko postawiony funkcjonariusz policji. Od jakiegoś czasu jednak światła nie zapalały się wieczorem. Znaczyło to, że właściciel nie wracał ostatnio na noc. Sylwetka masywnej, przypominającej PRL-owski kloc, rezydencji majaczyła w mroku. Tłumiąc hałas kurtką, rozbił okienko w piwnicy i wślizgnął się do środka. Swoje kroki skierował od razu do lodówki, gdzie zastał to, czego się spodziewał – solidne zapasy śląskich przysmaków. Bez namysłu rzucił się na jedzenie. Nagle odczuł potrzebę skorzystania z toalety. - Jadłeś zbyt łapczywie, idioto! - powiedział sam do siebie. Po wszystkim nacisnął przycisk spłuczki. - Szlag by to! - wymamrotał, gdy przycisk pod zbyt silnym naciskiem zapadł się do środka, a woda zaczęła spływać nieprzerwanym ciurkiem. Jednak szybko się uspokoił. I tak nie zamierzał się przejmować śladami swojej bytności. Zanim właściciel wróci, jego już dawno tu nie będzie. Wyglądając przez okno na ciemną ulicę zastanawiał się, ilu takich jak on jeszcze zostało. Żył jak szczur i w oczach obecnej władzy nie był niczym innym, tylko właśnie szczurem. - Czy jest nas więcej? Czy może zostałem sam? Sam, jako ostatni lewak... - Nie jesteś sam. Jest nas legion, złotko. - aż podskoczył ze strachu, usłyszawszy głos. - K-kim jesteś?! - wydusił przez zaciśnięte gardło. W mroku pokoju majaczyła sylwetka ulanej kobiety z papierosem w ustach.