Prolog

37 2 1
                                    

Zapadał już zmierzch, złociste promienie słońca opadały leniwie na turkusowe fale zatoki"Kai'li". Kalias oparł się o inkrustowaną balustradę pałacowego balkonu, z którego rozpościerał się widok na skąpane w blasku miasto"Er-re-is", centrum krain południa, miasto, o które zawsze dbał i którego był władcą. Był piękny i antyczny, tak jak jego miasto, należał do rasy pierwszych stworzonych przez wędrowców istot. Miał dwa metry wzrostu, lazurową skórę, błękitne oczy i czerwono-rude rozpuszczone na plecy włosy, z ozdobionej diademem głowy wystawały dwa proste rogi o barwie srebra. Posiadał mocno zarysowaną linię, gładko wygolonej szczęki i był smukłej budowy. Jego uszy były spiczaste i zdobione kolczykami. Na jego idealnie gładkiej skórze znajdowały się linie wielu skomplikowanych tatuaży. A na palcu jego prawej dłoni spoczywał rzeźbiony pierścień z akwamarynem.Nosił na sobie długą przewiewną szatę o barwie kwiatów lnu. Spomiędzy fałd szat wystawał łuskowaty  ogon zakończony kolcem o barwie rogów.

Podczas takich jak ten wieczorów Kalias spoglądając na ruiny wrót, często rozmyślał o przeszłości, o setkach lat które minęły od czasu śmierci jego pana Raela, i o wielkiej wojnie przed nią. Wielokrotnie wspominał wojnę, jednak od śmierci Raela jedno pytanie nie dawało mu spokoju.
- Czy nasi panowie naprawdę byli bogami? Pytał sam siebie.
-Pewnie nie, mimo że wtedy uważaliśmy inaczej, tak samo, jak moi poddani uważający mnie za boga. Pomyślał, uśmiechając się.
-Sami nazywali siebie Wędrowcami więc to pewnie trafniejsze określenie ich natury, jednak nie sposób zaprzeczyć, że stworzyli ten świat, tak samo jak sześć innych i wrota łączące je. Nie sposób zaprzeczyć, że byli oni istotami innej natury niż my. Od wieków „Wrota Wędrowców" nie działały, a szóstka pozostałych Wędrowców nie dawała znaku życia, zaszywając się w swoich wymiarach wraz ze sługami, nie poświęcając nic weteranom dawnego konfliktu. Podobnie nasi przeciwnicy, z którymi od wieków nie było żadnej poważnej potyczki, nie licząc pomniejszych sług, którym przez przypadek lub na zaproszenie śmiertelnych udało się przekraść do tych krain.
-Ciężko uważać niewdzięczników za bogów, zwłaszcza jeśli zignorowali poświęcenie Raela i w swoim zapamiętaniu doprowadzili do upadku bram.
-Teraz jednak mam inne zmartwienia, jak tłumy petentów uważających mnie za boga i dyszące, by podkopać moją pozycję państwa ludzi. Zwłaszcza że od rozpadu ich imperium 100 lat temu każdy lokalny władca dybie na ziemie sąsiadów i robi wszystko by zostać nowym Cesarzem.
Kalias miał już kończyć swoje codzienne rozmyślania i kierować się na spoczynek, gdy w krótkiej chwili poczuł coś, czego nie czuł od niemal milenium. Była to energia jego pana, różniła się jednak od tego, co znał, była inna mroczniejsza, a zarazem taka sama. Czując i rozumiejąc treść rozkazu, osunął się w ekstazie na lapisową posadzkę, i płacząc krzyknął.
-Żyjesz mój panie!

Bramy WędrowcówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz