Cześć, jestem Ania

90 9 0
                                    

Założyłam moją błękitną sukienkę w białe kwiatuszki do kolan, którą dostałam od mojej mamy. Poprawiłam jej kołnierzyk i podążyłam ku kuchni.

– Mamusiu, może być? – spytałam jej.

– Uczesz te włosy! I co ty masz na twarzy? Zmywaj to!

Oh, myślałam, że udało mi się nałożyć ten bronzer wystarczająco niezauważalnie... Poszłam więc do łazienki i umyłam twarz, oraz uczesałam moje blond włosy.

– Kochanie, zrobiłam Ci kakao! Idę do pracy, zrób sobie resztę śniadania sama. – zawołała mama z kuchni. – Zalejesz tacie kawę!

Poszłam więc do kuchni. Otworzyłam lodówkę - na szczęście jajka jeszcze były. Nagle czajnik zaczął gwizdać na gazowej kuchence.

– Wyłącz to! – ze złością zza gazety odezwał się tata.

– Dobrze tatusiu, chwilka.

Wyjęłam jajka z lodówki i szybko podążyłam ku czajnikowi. Ja lubiłam dźwięki jakie wydawała gotującą się woda, ale tata ich nie znosił i odzywał się do mnie zawsze z ogromną irytacją gdy woda wrzała. Zalałam kubek z Inką, która najwyraźniej wcześniej wsypała mama. Postawiłam go przed tatą, strona tytułowa gazety przez niego czytanaj głosiła "Dalsze poszukiwania zaginionej 16-latki".

– Rozmawiałem wczoraj z mamą, myślimy, że nie powinnaś tak często wychodzić ze znajomymi. Ta dziewczyna z gazety też miała szesnaście lat, tak jak ty. I to było w mieście zaledwie czterdzieści kilometrów od naszego!

– Ale ona uciek... – zaczęłam.

– Nie dyskutuj! Dzisiaj uzgodnimy z Marysią, czy możesz wychodzić z domu z tymi twoimi kolegami!

W oczach wezbrało mi się nieco łez, ale natychmiast odwróciłam się do lodówki po smalec do jajecznicy.

– Tatusiu, chcesz coś do jedzenia?

– Zrób mi kiełbasę. Gotowaną. Albo smażoną, jak tam chcesz, to ty będziesz zmywać. A tak a propos, masz jakiegoś chłopaka w tej twojej szkole? – wychylił okulary znad gazety i popatrzył na mnie dziwnie krzywiąc twarz - chyba próbując unosić brwi, ale tylko otwierał szerzej oczy. – A może ci się jakiś podoba? – spytał, a ja poczułam jak krew napływa mi do twarzy, powodując że moje zwyczajnie różowe rumieńce zapewne poczerwieniały. Odwróciłam twarz w stronę patelni, gdzie już smażyły się jajka. Czemu tata musi mówić takie głupie rzeczy!?

– N...nie. – powiedziałam nieomalże się jąkając. Jeśli już komuś miałabym powiedzieć to na pewno nie rodzicom! W każdym razie nie tacie...

Reszta śniadania upłynęła już bez rozmów, prócz krótkich pytań o hasła w krzyżówce, które tata w rzeczywistości znał, ale chciał sprawdzić moją wiedzę.
Gdy już skończyliśmy pozmywałam naczynia i pozamiatałam w domu. Podlałam kwiatki na parapecie i wzięłam torbę z książkami. Wyszłam z mieszkania.

– Nie zapomnij o modlitwie w drodze do szkoły!

– Tatusiu, ja o niej nie zapominam! – odpowiedziałam tacie nieco odważnie w progu domu. Mam nadzieję że tata nie zwrócił uwagi na mój ton, bo inaczej miałabym pogadankę z rodzicami po powrocie. Pobiegłam po schodach na dół i do garażu gdzie stał już mój kremowy rower. Odpięłam go od stojaka i ruszyłam ku szkole, starając się nie myśleć o tym, że niedługo prawdopodobnie nie będę mogła widywać się z moimi znajomymi. Jest chyba jeszcze nadzieja, że rodzice zapomną, co nie?

MillenialsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz