epilog.

923 25 9
                                    

pov. millie

4 years later.

- Finn! - krzyknęłam imie chłopaka, wpatrując się w ekran telefonu, na którym widniał ciąg liter tworzących słowa i zdania.

- Ciszej prosze, Mike dopiero zasnął - mruknął nieco ciszej brunet przecierając dłońmi twarz.

Mike to dziecko jego kolegi, którym zajmujemy się do jutra, od wczoraj daje mu niezłą popalić.

- Jasne, przepraszam - skrzywiłam się lekko, ale nic nie mogło zamaskować mojego pchającego się na twarz uśmiechu.

- Więc o co chodzi? - zadał pytanie siadając na kanapie obok mnie. Oparł głowe o moje nagie ramie cicho ziewając.

- Ta sala, wiesz która jest wolna dla nas, rozumiesz? - rzuciłam entuzjastycznie czując łzy w oczach.

Po jak się okazało wypadku bruneta cztery lata temu spędziliśmy dużo czasu razem. Noah zrezygnował z naszego związku i przyjaźnimy się, za to z młodym Wolfhardem jestem od roku zaręczona, a od miesiąca planujemy ślub. Marzyliśmy o jednej z sal weselnych w centrum Los Angeles, ale okazało się, iż nie ma takiej możliwości.

Dzisiaj dostałam maila, że rezerwacja się odbędzie.

- Jejku skarbie to cudownie - twarz loczkowanego rozpromieniła się przez leniwy uśmiech który znalazł się na jego ustach.

Patrzyłam właśnie na cały mój świat, widząc jego radość sama stawałam się szczęśliwa. Nie potrzebowałam niczego innego naprawdę.

Wystarczył mi on.

- Kwiaty i kościół są już ogarnięte do końca? - spytałam odpisując na treść maila. Chlopak tylko pokiwał twierdząco głową przymykając oczy.

- Mills odłóż to na chwilee - brunet mruknął w moją szyje zostawiając na niej kilka malinek. Jego ręce mozolnie wpełzły pod moją koszulke błądząc delikatnie po skórze brzucha i bioder.

- Mały jest na górze - spojrzałam niewinnie na lokowanego mężczyzne oddajac się przyjemności jaką mi sprawiał.

**

- Veronica! Siadaj do cholery przy tym pieprzonym biurku! - wrzasnęłam na  brunetke.

Veronica była ciężkim dzieckiem, była zawzięta, a po wejściu w złe towarzystwo nie umiałam nad nią zapanować.

Finn praktycznie całe dnie spędza w pracy, Dominic jest jeszcze mały a Abby ma zaledwie pół roku. Nie wyrabiam.

- Pierdol sie, ojciec nigdy by tego nie zrobił! - odpyskowała siadając przy drewnianym biurku.

Była zapatrzona w swojego ojca, a ja byłam tą okropną matką która wszystkiego zabrania.

- Do cholery jestem twoją matką! - syknęłam wbijając paznokcie w swoją dłoń.

- Mamo, nie krzycz na Vero - do pokoju wbiegł Dominic z łzami w oczach przytulając sie do nóg dziewczyny.






end.

dziekuje za ponad 30k wyswietlen:)

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Nov 29, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

353 Days | Fillie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz