kurwa, no i po porannej kawce. z betonu zlizać nie mam psychy. a prawo studiuje, bez kofeiny nie przetrwam. i chyba przypaliłem tamtemu hot twinkowi ciuchy szlugiem, o chuj. hehe equivalent exchange.
zanim zdążyłem lepiej przeprosić niż "kurwa sory", hot twink zniknął mi z oczu jak jakieś złote jajo. trudno, wyjebongo. trochę poczucie winy że dokonałem wandalizmu cudzej własności prywatnej, ale dostałem tym samym więc chyba jest oki. boże, najbliżej jest chyba tylko starb, a tam jak za zboże. może coś wycisnę z drobniaków. najwyżej zadzwonię do sophie żeby mi kupiła.
musiałem się cofnąć trochę, ale trzeba przetrwać dzień, nie będę zapierdalał na sucho.
przez witrynę starba zobaczyłem o dziwo tamtego hot twinka. wyglądał zajebiście uroczo w tym zielonym fartuszku mimo martwego wzroku student brand. ahh, tak. jego strój mówi praca. jego oczy mówią śmierć.
zajebiście, będzie kofeina i czyste sumienie w jednym.
wpierdoliłem się jak do siebie i walnąłem prosto z mostu:
- przyszedłem cię przeprosić.
przez nieprzytomny wyraz twarzy hot twinka przeszedł ułamek zdziwienia, co w jego aktualnym stanie pewnie możnaby uznać za kompletny szok i niedowierzanie.
- co. - odparł półżywo.
- zjebałem ci styluwe. sorki. ale wyjebałeś mi kawę więc trochę jesteśmy kwita. no właśnie, - zacząłem grzebać po kieszeniach w poszukiwaniu drobnych w tym syfie, - najwieksza czarna kawa.
dziwnie znajoma (czy on nie wygląda trochę jak dudas? ten kryminalista, złodziej i dealer energoli?) twarz baristy wydała się rozbudzić.
- ej nie no, moja wina, masz darmo tę kawę - klon sławnego oszusta dudka zarumienił się uroczo. - jakie zapisać imię?
- junior.
-jak??
-junior...
-kurwa... weź mi to przeliteruj...
- j u n i o r, boże- - zahamowałem się troszkę. chillera w sercu, chillera w sercu-
-dobra, mam to - hot twink uśmiechnął się troszkę w moją stronę i dobra, o kurwa, topię się, bycie tak słodkim powinno być kurwa karalne, to nielegalne ludzie nie mogą tego robić, jak tylko skończę studia...
- dzięki. i nie no słuchaj chillera, zapłacę... - wytężyłem wzrok żeby zobaczyć imię na plakietce. boże nigdy nie da sie tego kurwa przeczytac normalnie tylko zajmuje to niezreczne i creeperskie milion lat-...kuba.
Kuba, a przynajmniej mam nadzieję że to dobrze przeczytałem boże jezu, wydął dolną wargę. hot.
- nie, nie płacisz. masz - podał mi gotową kawę podpisaną "jouniore" i udałem że nie spanikowałem bo nasze dłonie się zetknęły i nie złapałem jej jak debil i na moich palcach nie tworzą się właśnie oparzenia kurwa kurwa kurwa - i możesz mi mówić kosa.
chyba muszę zacząć oszczędzać hajs na starba. witajcie zupki chińskie.
CZYTASZ
Słód i słodycz
RomanceMiłość rozwijająca się w starbie na wrocławskiej wyspie Słodowej. Jusa coffee shop AU