Spotkaliśmy się nocą;
nie było księżyca.
Świeciły tylko światła lamp,
błyszczały w twoich oczach,
na policzkach,
łzach.
Bursztynowe światło na twojej twarzy,
ciągnące się za nami cienie życia,
tuż za blaskiem miłości.
Wpadłam w twoje ramiona,
po szlaku ciepła, do twojego serca.
Mogłam tkwić tak godzinami,
chowając twarz w twoje ramiona.
Nie odtrąciłeś mnie,
chodź to miejsce było przepisane
dla kogoś innego.
Czy byłam szmatą...
Próbując tkwić w twym sercu jak drzazga?
Ty byłeś zbyt pełen uczuć,
czy może mi doskwierał ich brak?
Sunąc się marnie po cieniach,
znalazłam szpare w murze
wprost do twojego wnętrza.
Jak teraz na to patrzę
byłam niczym pasożyt,
szukający w tobie pożywienia.
Czy mi wybaczysz,
że jestem tak marnym stworzeniem;
Uzależnionym od kogoś,
i od własnych potrzeb?
Byłeś zbyt dobry,
by zrobić tylko jeden gryz.
Wczepiłam się w ciebie jak pijawka,
zabierając wszystko co potrzebne.
Liczyłam na odwzajemnienie...
Ale ty odszedłeś.Wybaczcie mi za mój poetycki bełkot, potrzebowałam wylać z siebie emocje. Jak wam mija wrześnień? Pełen nauki, szykujecie się na jakieś egzaminy?

CZYTASZ
Stoliczek na pogaduchy
RandomW tej książce umieszczę wszelkie nominacje, memy, teorie, dyskusje i wiadomości związane ze mną i moimi pracami ^^!