.

1.4K 110 10
                                    

Czasem już nie możemy decydować o naszym życiu, szczególnie kiedy naszą duszę już ogarnia mrok. Wtedy też nie mogłem o tym zadecydować.

- On ma żyć! Nieważne jak, ma żyć! - krzyki królowej, jedyna rzecz, która przedostawała się do mojej świadomości, potem już nie było nic. Nagle nastała pustka, a po niej ponowna jasność...

Moje życie jest kłamstwem. Już nawet nie wiem ile wieków żyję w tym przekonaniu. Od wtedy, od tej przegranej bitwy, od tych słów królowej, już moje życie nigdy nie było prawdą...

- England, może wpadnę do ciebie i obejrzymy jakiś horror? - znów to samo głupie pytanie pada z ust Ameryki. Czemu chociaż raz nie może dać mi spokoju?

- Nie, Angleterre dzisiaj idzie ze mną wybrać jakiś nowy strój, w końcu jego ubrania są już od wieków passé! - te słowa, padające z ust Francji, znam już chyba na pamięć.

- To może najpierw idźcie wybrać ubrania, a potem obejrzyjcie horror, ja mam spotkanie z królową - mój głos jest chyba zbyt twardy... Ale co z tego, teraz nie mam czasy się nad tym zastanawiać. Biorę tylko moje papiery i zaraz znikam za drzwiami sali konferencyjnej, muszę stąd jak najszybciej uciec, w końcu nie mogę się spóźnić.

Skrzypnięcie ciężkich, ogromnych drzwi, to dźwięk, który od lat towarzyszy mojemu wejściu na herbatkę do królowej.

- Czekałam na ciebie, Arthurze - mówi z tym swoim ciepłym uśmiechem i delikatnym głosem. Ona jest inna, niż jej poprzedniczki.

- Welcome, my queen - odrzekam z delikatnym ukłonem, po czym zajmuję stałe miejsce naprzeciw niej.

- Wszystko jest przygotowane, nie krępuj się - mówi z tym swoim poczciwym wyrazem twarzy. Już bez słowa sięgam po filiżankę, jednak zamiast herbaty, tak jak zawsze znajduje się w niej mętny, czerwony płyn. Gdyby nie on, moje kłamliwe życie, nie mogłoby przypominać prawdziwego. Nie wahając się, biorę jego łyk. Doskonale wiem, że na zębach pozostają czerwone ślady, ale czym to jest, wobec spełniania woli królowej.

- Nie znudziło cię już to? - to pytanie jest już stałym elementem tej „herbatki".

- Nie, muszę to robić, aby nie stać się zagrożeniem - moja odpowiedź też jest standardowa, zawsze taka była.

- A może spróbujesz mojej? - kolejne pytanie, królowa nie jest w tym temacie zbyt oryginalna.

- Nie jestem tego godzien, my queen - mówię, dalej pijąc mętny płyn.

- Chciałabym, abyś już nie musiał tu przychodzić w takich sprawach...

- I know, my queen - przerywam jej wypowiedź, po czym dalej kontynuujemy nasz cotygodniowy rytuał. Jak zawsze niezmienny, dla niej od lat, dla mnie od wieków.

Nie wiem czemu, ale znów czuje się obcy, wśród tych wszystkich krajów. Niby każdy z nich był kiedyś moim przyjacielem, teraz... Coś nie bardzo... Wszyscy zdają się być tak daleko, może to mi się wydaje? Zapewne, jednak ktoś taki jak ja, nie powinien nigdy mieć przyjaciół...

- England! Obiecałeś, że pójdziesz dziś ze mną do McDonald'a! - czemu znów jego głos musi wyrywać mnie z moich rozmyślań?

- America, nie możesz myśleć tylko o sobie - rzucam tylko, wracając myślami na ziemię.

- England! Zawsze tak robisz! - odpowiada ten, czasem mam dość jego dziecinnego zachowania...

- Niech ci będzie... - tylko to mogę mu odpowiedzieć. Inna opcja dla niego nie istnieje, w końcu inaczej nigdy nie da mi spokoju... - To kiedy mamy tam iść? - pytam z grzeczności, nie mogę przecież być dla niego tylko szorstki.

[APH] Moje życie jest kłamstwemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz