#11

614 42 29
                                    


Wiatr delikatnie muskał delikatne piórka u żelaznych skrzydeł Polaka jadącego na koniu przez las. Miał na sobie zbroje husarza, którą dostał od swojego ojca. Lechita zbliżał się powoli do rosyjskich ziem, czego nie był świadomy. Wyciągnął łuk gotów do strzału w najbliższe zwierzę, które zobaczy. Chciał coś upolować dla rodzica jako dowód, że nie jest już dzieckiem i chce by traktowano go jak dorosłego. Choć miał szesnaście lat czuł się już odpowiedzialny za ziemię swojego ojca.

Usłyszał głosy dobiegające z oddali. Zszedł z konia i ukrył go między krzakami. Wierzchowiec zarżał przez co zdradził pozycję Polaka. Ktoś nagle rzucił się na chłopaka. Trzymał go mocno za nadgarstki aby nie mógł wstać.

-To ty...- Wyszeptał po chwili nieznajomy. RON spojrzał na niego przerażony. Napastnik skanował go wzrokiem oddychając głęboko.- Tyle cię szukałem, mój drogi. Mhm... Nie przedstawiłem się, jestem Imperium Rosyjskie.

-Zejdź ze mnie.- Warknął RON próbując wyrwać się z uścisku. Moskal nie zareagował i dalej wpatrywał się w Lechitę.

-Jesteś jeszcze bardziej pociągający niż myślałem. Mógłbym cię oglądać takiego bezbronnego godzinami.- Przeniósł swoją dłoń na policzek Polaka i spojrzał mu prosto w oczy. Jedną ręką trzymał za nadgarstki RON'a nad głową.- Nigdy nie widziałem czegoś tak pięknego, jesteś idealny... Nawet w mojej wyobraźni nie byłeś tak cudowny.- Musnął delikatnie usta Polaka.- Twoje usta są tak uzależniające. Mógłbym cię całować bez przerwy.

-Puść mnie! Nie znam cię, psie!- Wiercił się aż w końcu udało mu się wyrwać z uścisku. Odepchnął Moskala i pobiegł do swojego wierzchowca. Wsiadł na niego i ruszył galopem przez las, w stronę domu.

-Jeszcze cię znajdę!- Słyszał w oddali Rosjanina. RON zaśmiał się triumfalnie mając nadzieję, że to się nigdy nie stanie. Nagle poczuł jak zsuwa się z konia. Wylądował na ziemi a jego wierzchowiec odjechał. Rozejrzał się, nie widział w oddali Moskala. Odetchnął z ulgą wstając.

***

RON obudził się w swoim łóżku, cały czerwony ze zmęczenia. Czuł, jak serce bije mu szybciej niż zazwyczaj. Nagle do pokoju wszedł jego narzeczony.

-Wszystko dobrze?- Spytał podchodząc do Polaka, spojrzał na niego zmartwiony.

-To tylko zły sen...- Westchnął głęboko.- A gdzie goście, która godzina?

-Upiłeś się trochę, więc postanowiłem położyć cię spać. Oni poszli około dwudziestej trzeciej do hotelu. Cesarstwo mówił, że nawet nie zanieśli walizek do pokoju.- Pocałował Lechitę w czoło.- Jest pierwsza w nocy, śpij spokojnie.

-Dlaczego nie leżysz obok mnie?- Mruknął niezadowolony.

-Posprzątałem w salonie a potem poszedłem się umyć. Trochę się zasiedziałem, bo zasnąłem w wannie.- Położył się pod kołdrą obok narzeczonego.- Mam jeszcze prośbę, mógłbyś nie spać do mnie plecami? Chciałbym wiedzieć jak śpisz.

RON kiwnął głową z aprobatą rumieniąc się. Wtulił się w tors wyższego oddychając spokojnie.

-Co ci się śniło?- Zapytał po chwili ciszy IR. Masował udo całego w rumieńcach Lechitę.

-Chyba nic ważnego, i tak już zapomniałem. Zrobię jutro śniadanie, na co masz ochotę?

-Nie, nie możesz się przemęczać. Ja się tym zajmę. Ugotuję jajka na miękko, tak jak lubisz. A teraz dobranoc.

***

-Choć, pokażę ci coś. Uważaj na te krzaki, Niemcy... No i się zaplątałeś, brawo.— Westchnął Polska. Szedł z Germanem wydeptaną dróżką przez las. To znaczy mały Słowianin po niej szedł, bo wyższy ciągle z niej schodził twierdząc, że znalazł grzyby.

—Nic tam nie ma, mówiłem ci już. I po co znowu wchodzisz w te krzaki, do cholery...— Polska podszedł do Niemca i pomógł mu wyjść z zarośli. Po chwili owinął ręcę wokół szyi chłopaka, stanął na palcach i musnął delikatnie jego wargi patrząc mu głęboko w oczy.— Nie uciekaj mi tak.

Niemcy objął Słowianina w pasie przyciągając go bliżej siebie. Spojrzał na niego zamglonym wzrokiem. Chwilę tak stali do póki German oddalił się od Polaka. Złapał go za rękę, uśmiechnął się ciepło.

—Jak się czujesz?— Spytał Niemcy idąc tyłem twarzą do Biało-czerwonego.

—W jakim sensie?

—Chodzi mi o to, że twój ojciec wychodzi za mąż za faceta, przez którego jego kraj nie istnieje. Jak się z tym czujesz?

—W sumie nie wiem. To jego życie, a ja chciałbym, żeby był szczęśliwy. Bez względu na to kogo kocha.

—A z kim był wcześniej? Ktoś przecież musiał urodzić Ungarn, ciebie und Litauen.

—Nie mam pojęcia, wiem tylko, że matka Węgier i moja nie żyją. Moja mama podobno umarła przy porodzie.— Westchnął głęboko. Chwilę milczał wsłuchując się w śpiew ptaków i szelest drzew powiewających na wietrze.

—A Litwy?— Dodał German po chwili ciszy.

—Nie mam pojęcia. Ojciec kiedyś zniknął na kilka miesięcy, ja z bratem zostaliśmy u dziadków, a potem z nią wrócił. Powiedział nam, że to nasza nowa siostrzyczka i mamy się ją opiekować.— Polska zaśmiał się przypominając sobie stare czasy.— Dziadek mi opowiadał, że tata miał kiedyś taką dziewczynę, kochał ją nad życie. Mówił, że prędzej umrze niż ją zostawi. Nie pamiętam niestety jej imienia. Wiem, że zdradziła ojca dwa razy z tym samym gościem. Pierwszy raz jej wybaczył ale drugi już nie. Podobno mają razem jakąś grupkę dzieciaków i jedno to by mój dziadek razem z ojcem z mostu zrzucili, bo się cały czas drze.

Polen, czy ty płaczesz?

—Nie, nie... Tylko coś mi wpadło do oka.— Niemcy stanął przed chłopakiem i wycałował miejsca, po których spłynęły łzy. Polak uśmiechnął się lekko wtulając w tors Germana.— Słyszałem jak Węgry rozmawiał z ojcem. Mówili, że nie dopuszczą do tego abym dowiedział się o śmierci babci i dziadka. Tata ciągle mnie okłamywał. Mówił, że jak tylko będzie okazja to uda mi się ich odwiedzić. A oni nie żyją od kilku miesięcy, oboje!

—Cichutko Poliś, wypłacz się, spokojnie... Wszystko będzie dobrze, no już popatrz na mnie.— Polska pokręcił głową śmiejąc się lekko.— No ej, spójrz na mnie.— Niemcy wziął chłopaka na ręcę jak pannę młodą, spojrzał mu głęboko w oczy. Słowianin śmiał się bez przerwy, następnie bez wachania pocałował Germana w usta.

—Cieszę się, że cię mam...

—Ja też. Dzięki tobie moje smutne życie stało się piękniejsze. Od lat się tak nie czułem. Obiecuję, że nigdy cię nie zostawię, bez względu na jakiekolwiek konsekwencje. Widzę, że będziesz na mnie skazany do śmierci. Ojciec jakoś ze mną wytrzymuje, choć czasem widać, że ma mnie dość.

—Może i wytrzymuje, ale ledwo to znosi.

###############################

Słowa: Tysiąc, plus jeden

Nie sprawdzone (może to kiedyś w końcu zrobię)

Powiem wam w sekrecie, że mój młodszy brat ma obsesję na punkcie AllMighta (tego z BNHA). WTF!

###############################

Sen na drzewie w blasku księżyca ~Gerpol~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz