Wspomnienie

196 10 2
                                    

        Mikasa ciągle myślała nad słowami Erena, które wypowiedział w jej stronę. Pomimo, że od czasu powstrzymania go przed zniszczeniem świata minął rok. Rok , który przysporzył jej wiele cierpienia i smutku, bo nie miała innego wyjścia, choć próbowała wszystkiego. Nikt nie widział innego rozwiązania, choć na swój sposób każdy próbował to sobie wytłumaczyć w dość racjonalny sposób. To musiało się tak skończyć. Ale gdyby istniało inne rozwiązanie, to czy na pewno by je wybrała? Dziewczyna bez zastanowienia ruszyłaby za nim i przyprowadziła z powrotem. Wtedy obiecałaby sobie, że nigdy nie pozwoliłaby na powtórkę z tych wydarzeń. To jednak okazało się gdybaniem, bo czarny scenariusz okazał się prawdziwy. 

        Siedziała na fotelu i obserwowała tańczące płomienie w kominku. Sam ten widok przypominał jej piekło, jakie musiała przeżyć wraz ze swoimi kompanami. Wszędzie pożar, ludzie przemienieni w tytanów przez Zeke'a, armia kolosów podążających za pierwotnym. I tu właśnie o niego chodziło, o Erena, który pragnął dla nich wolności. To wspomnienie, jeszcze bardziej pogrążało Mikasę w stanie agonalnym, nie potrafiła wrócić do rzeczywistości z tego względu, że pomimo próśb innych nie chciała pogodzić się z faktem,  że jego już nie ma i nie będzie. Wiedziała tylko tyle, że Armin został piętnastym dowódcą Korpusu Zwiadowczego i razem z resztą Zwiadowców, którzy przetrwali próbował odbudować mury. Jean i Connie pozostawili za sobą wszelkie problemy i pomimo nakłaniania Arlerta do pomocy, odeszli chcąc spróbować żyć normalnie. Co do kaprala, jego stan oraz miejsce pobytu było nieznane. Nikt nie wiedział gdzie jest więc uznano go za zaginionego. Ackerman wiedziała o tym, lecz zbytnio nie okazywała zmartwienia. Nie przejmowała się tym, choć po części odczuwała ulgę, że najbliżsi jakoś się trzymają i próbują wrócić do normalności. Ona sama została wrakiem człowieka. Ciągle słyszała te beznamiętne słowa Jaeger'a:  Odkąd byłem dzieckiem, zawsze cię nienawidziłem.

     Czy faktycznie on jej nienawidził? Czy była to tylko wymówka, aby ją od siebie odepchnąć, by nigdy za nim nie podążała, aby żyła w spokoju bez żadnych zmartwień? Już nigdy nie będzie miała okazji się tego dowiedzieć. Czarnowłosa wstała i zaczęła iść w stronę wyjścia. Za oknem panowała już ciemność. Światło księżyca idealnie oświetlało łąkę, która znajdowała się przy chatce, w której pomieszkiwała. Wolała żyć samotnie, z dala od ludzi i głośnego gwaru. Jedyną osobą, która ją odwiedzała był Armin. Jedyny przyjaciel, rodzina jaka jej pozostała to  właśnie on. Tylko jego do siebie dopuszczała i nawet jeśli nie widywali się zbyt często, mogła wypłakiwać się na jego ramieniu, lamentować że los Erena mógłby być inny, ale jak zwykle wszystko poszło z fiaskiem. Tym razem nie było go przy niej więc swoją gorycz musiała wyładować podczas nocnego spaceru. Niedaleko znajdowało się niewielkie jezioro, przy którym zawsze uwielbiała spędzać czas. Godziny leciały niewyobrażalnie długo. Idąc przez leśną polanę miała wrażenie jakby cały ten cykl stał w miejscu. Myślała, że to właśnie ona jest tym powodem, dla którego wszystko wokół niej się zatrzymało. Wspomnienie o walce z osobą, którą kochała wciąż nawiedzała jej myśli. Posiadała obawę, że zapomni o wszystkim, że zapomni o chłopaku i prawdopodobnie to trzymało ją na uwięzi. Sama trzymała tę refleksję przy sobie.  Jeśli byłaby wolna, zapomniałaby o nim, straciłaby wszystko co jest dla niej cenne. Została praktycznie z tym wszystkim sama i nie wyobrażała sobie, aby mogło być inaczej. Jeśli zapomni o całej sprawie, odrzuci także jego i nigdy więcej go nie spotka. 

     Kiedy dotarła na miejsce, sam widok zaparł jej dech w piersiach. Pomijając fakt, że pełnia w dość magiczny sposób oświetlała jezioro, cały ten obraz wyglądał jakby został wyjęty z baśni, którą co noc opowiadała jej mama. W tym miejscu czuła w pewnym sensie nostalgię oraz spokój. Tutaj mogła dać upust swoim emocjom, bez żadnych obaw, że ktoś mógłby ja nakryć. Przecież wychodziła zawsze na odważną i waleczną kobietę bez krzty emocji. Tylko z chęcią mordu osób, które stawały między nią a Erenem.  Dbała o niego, próbowała chronić i mimo iż nie raz ranił ją słowami typu: "Nie jestem dzieckiem, nie musisz się mną zajmować", ona dalej robiła to co uważała za rozsądne. Na każdym kroku okazywała mu wdzięczność, że tamtego dnia, kiedy zamordowano jej rodziców, uratował ją z rąk ludzi, którzy chcieli ją sprzedać.  Cieszyła się, że pamiętała go jako osobę dobrą, z silnym poczuciem sprawiedliwości, z siłą walki o lepsze jutro. Wtedy nie sądziła jednak, że walka o wolność dosięgnie takiego obrotu spraw, że będzie musiała stanąć do walki przeciwko ukochanemu. Łzy powoli zaczęły spływać jej po policzkach, a bezsilność spowodowała upadek na kolana. To wszystko nie miało prawa bytu, a jednak to, czego nie chciała spełniło się. Nie czuła już odwagi takiej jak wcześniej. Czuła strach oraz bezradność.  Mikasa podniosła wzrok na jasno świecący księżyc pozwalając tym samym, aby oświetlał jej zapłakaną twarz. Czy to już ten moment, gdzie powinna ukrócić swoje życie i stracić wszystkie wspomnienia z nim związane? Czy to był już czas zapomnienia wszelkich zmartwień? 

EREMIKA - Zbiór OpowiadańOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz