[REUPLOAD]

85 20 31
                                    

Dziesięć.

on zranił mnie przeokropnie,
choć kochałam go ogromnie.
to ja zawsze mu ufałam,
i ja przy nim czuwałam.
szliśmy razem przez życie,
ona kochała go skrycie.
jednak to ją w końcu wybrał,
choć bez mojej miłości wyblakł...

Dziewięć.

gdybym była perfekcyjna,
moja historia byłaby inna.
gdybym samą siebie kochała,
nigdy bym za nim nie zapłakała.
był dla mnie niczym narkotyk,
jego widok, zapach, dotyk.
będę zawsze go kochała,
choć nie warto, żałowała...

Osiem.

tak długo trwa moje trwanie,
cierpię, sama, niesłychanie.
tak po ludzku smutna się czuję,
chociaż to ja wszystko psuję.
już nie mogę, chcę już zniknąć,
nie mam siły żalu dźwignąć.
moja nadzieja dawno zniknęła,
powieka nawet mi nie drgnęła...

Siedem.

może warto mieć nadzieję,
choć tyle złego się w życiu dzieje.
co, jeśli on do mnie wróci,
durną dziewuchę wreszcie porzuci?
może jest jakiś sens istnienia,
może i jest, może go nie ma.
on jednak zawsze w moim sercu będzie,
przy mnie, w moim życiu, wszędzie...

Sześć.

nie ma już sensu za nim płakać,
w ogień ciągle dla niego skakać.
po co właściwie analizować,
gdy można w domu się schować?
przed innych ludzi opiniami,
jak opanować smutek radami.
dlaczego właściwe istniejemy,
skoro się ranimy, po co żyjemy?

Pięć.

życie w samotności straciło sens,
bez niego pora na radości kres.
nie ma już wspólnych poranków,
brakuje mi plecionych wianków.
tęsknię za zapachem wanilii,
za spędzaniem wspólnie każdej chwili.
we mnie nie ma już żadnej radości,
jedynie żal, brak nawet krzty złości...

Cztery.

kieruję się do ciemnego korytarza,
megafon tu kiedyś muzykę odtwarzał.
zbliżam się do starego kredensu,
pełnego życiowych bezsensów.
sięgam do brzozowej szuflady,
w głowie mam melodię ballady.
podjęłam już dawno decyzję,
nie czas teraz na hipokryzje...

Trzy.

biegnę z torbą, z gnatem w środku,
wybacz mi, mój prapraprzodku.
wbiegam w tłumy ludzi na moście,
gwiazdy, nade mną dzisiaj migoczcie.
oglądaliśmy razem łono natury,
dziś tylko deszcz, spacer ponury.
już nie mam dla siebie łez,
za kilka dni grób obrośnie bez...

Dwa.

może i chcę być pamiętana,
może marzę, by być rozchwytywana.
to jednak nie ma żadnego znaczenia,
żadna decyzja sensu już nie ma.
on za mną nawet nie zatęskni,
nikt nie zapłacze, spokoju są tęskni.
wybrałam już swoją przyszłość,
moje życie, niczym gra o wszystko...

Jeden.

para wychodzi spomiędzy drzew,
gdzieś w tle słychać ptaków śpiew.
to naprawdę on, mój ukochany,
przez oczy moje zapamiętany.
uśmiecham się, wyciągam pistolet,
zaraz ubrudzę koszulę, piękny fiolet.
kieruję gnata w swoją stronę,
w środku, w sercu, płonę...

Zero.

patrzę mu uważnie w oczy,
więcej się nie zauroczy.
przerażone słyszę krzyki,
uciekajcie! - ktoś pokazuje na migi.
myślę, czas za spust pociągnąć,
po co mam życie swoje przeciągnąć?
nagle jednak zmieniam zdanie,
cel obieram inny, niesłychane...

- Gaśnie przez ciebie... Patrz.

Powietrze zagęściło się. Padł jeden strzał. Trafiony. Stał tam i patrzył, jak z jego ukochanej ulatuje życie, gdy inni uciekali w popłochu. Druga trzymała nadal naładowany pistolet. Ciało upadło na ziemię, opryskując krwią bruk.

O w pizdę Anioła❞
~ Oliwia 2021

~~~

Okej, no to witam z reuploadem! To nowa wersja wiersza z 2018. Wzięłam sobie do serca wiele rad z komentarzy pod poprzednią wersją i uważam, że jest jakiś postęp. Mam nadzieję, że przypadnie wam do gustu i czekam na opinie!

~ kwiecień 2021

𝙜𝙖𝙨𝙣𝙚 𝙥𝙧𝙯𝙚𝙯 𝙘𝙞𝙚𝙗𝙞𝙚 [𝙊𝙉𝙀-𝙎𝙃𝙊𝙏] Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz