I

81 11 7
                                    

~Notka od autora~
Tak więc napisanie tego było istnym impulsem. Łapcie więc bardzo angstowaty shot, bo w momencie kiedy to piszę jestem jakoś w połowie 4 partu, ale ja nadal przeżywam JoJo stypę po 3 :'))
Tak czy inaczej have fun, możecie być dumni że po półrocznej przerwie piszę cokolwiek.

⚠️SPOILERY DO 3 PARTU⚠️

Jotaro siedział na dachu swojego domu. Ta noc była spokojna, odgłosy miasta z oddali brzmiały wyjątkowo uspokajająco, jednak mimo wszystko sen nie był mu dzisiaj dany.

Minął miesiąc od kiedy wrócił z Egiptu spowrotem do domu. Tak dużo udało mu się zbudować przez te pięćdziesiąt dni, po to by stracić to wszystko w zaledwie jeden.
Wiedział, że to może się tak skończyć. Że to wszystko zawsze się kończy, że poczucie bezpieczeństwa trwa dopóki nie stracisz swojego domu, a gdy już to się stanie, zaczynasz gubić się tylko bardziej.
Tak bardzo nienawidził siebie za to, że pierwszy raz od dawna pozwolił sobie na przywiązanie, na uczucie, jednak to było silniejsze od zdrowego rozsądku.

Teraz gdy to wszystko się skończyło, czuł w sobie niesamowity chaos, a jednocześnie pustkę głębszą niż kiedykolwiek w swoim życiu.

Kakyoin odszedł.

Pozostawił po sobie jedynie wspomnienia, a Jotaro z każdym dniem żałował coraz bardziej, że było ich tak mało, i że to, co kiedyś budowało jego rzeczywistość sprawiając że po tylu latach była kolorowa, teraz jest jedynie wspomnieniami. A każde z nich boli.

Tej nocy zrozumiał, że nie jest na siebie wściekły jedynie za to, że się przywiązał, ale również za to, że tak bardzo się tego przestraszył, i kiedy jeszcze był w stanie, nie robił z tym nic, jedynie starał się to usilnie odpychać.

Teraz już było za późno. Głupie ludzkie przywiązanie pozostało, Kakyoin odszedł. Na zawsze.

Ta myśl dudniła w jego głowie nie dając mu chwili spokoju w noce jak ta. Dusiła go, powodowała, że chciał uciekać, krzyczeć, szlochać, mimo to czuł że nie ma na to siły.
Nie miał siły krzyczeć. Nie miał siły na ucieczkę, nawet jeżeli miałby dokąd.
Widocznie czymś sobie na to zasłużył.

Poczuł, że musi zająć czymś ręce, to był impuls.
Sięgnął do kieszeni po paczkę papierosów, zaraz potem wyjął zapalniczkę.
Patrzył ze skupieniem jak końcówka papierosa żarzy się pod wpływem ognia.
Jotaro pomyślał, że ogień wygląda naprawdę pięknie kiedy jest jedynym większym źródłem światła.

Wtedy jednak zauważył, że jakiś przedmiot niedaleko niego odbija światło w inny sposób niż reszta otoczenia. Wziął go do ręki i zamarł.

Zdjęcie zrobione dzień przed ostateczną walką z Dio musiało wypaść mu wraz z wyciągnięciem z kieszeni paczki papierosów.

Teraz wpatrywał się w nie czując, że coś w nim pęka.
Uśmiechnął się praktycznie niezauważalne, w tym samym czasie jednak poczuł coś, czego nie doświadczył od bardzo dawna.
Z jego oka wypłynęła jedna samotna łza, wędrując powoli po policzku w dół.
Po jakimś czasie dołączyła druga, a potem obie skapnęły na fotografię.

Kiedy ostatnio płakał? Nie potrafił sobie przypomnieć. Wydawało się to wręcz nienaturalne.
Dopiero teraz jednak uświadomił sobie jak bardzo tego potrzebował.
Ta myśl spowodowała jeszcze większy upust emocji.

Wykrzywił twarz w grymas bezsilności, a emocje niszczyły go od środka. Nie przywykł do tego, zwykle nie czuł zbyt wiele, dlatego teraz miał wrażenie, jakby cała rzeczywistość go przygniatała.

Jotaro rzadko czuł się bezsilny, a jedynie to uczucie ze wszystkich które doświadcza w depresji każdego dnia, jest w stanie doprowadzić go do takiego stanu.

Napięcie rosło z każdą sekundą. Nienawidził tego, że był uwięziony we własnym umyśle, czuł jak jego ręka zaczyna drżeć, a wtedy uderzył w niego koleiny impuls. Zgasił papierosa o skórę dłoni, a sycząc z bólu poczuł, że kolejna łza spływa po jego poliku.
Dało mu to ulgę emocjonalną chociaż na sekundę, co było jego celem.

Ukrył twarz w dłoniach, wydając z siebie cichy szloch, jeden po drugim.
Zacisnął palce na czole nieco wbijając paznokcie w skórę, jednak nie zdawał się tym przejmować.

Sam nie wiedział czego teraz potrzebuje.
Zastanawiał się czy da się tęsknić za czymś czego na dobrą sprawę nigdy się nie doświadczyło.
Jeżeli tak, definitywnie potrzebował bliskości. Potrzebował dotyku Kakyoina, jego głosu, uczucia i zrozumienia.

Wiedział jednak, że jeżeli nawet nadal by tutaj był, gdyby znalazł się z nim na tym dachu, w tak piękną noc...
Jotaro nie potrafiłby się temu oddać.
Nie potrafiłby czuć się dobrze, mimo, że miałby wszytsko czego pragnie.

Nie potrafiłby kochać otwarcie i naturalnie.

I właśnie dlatego kolejną noc spędza samotnie, zastanawiając się nad tym, czy w ogóle zasługuje na miłość, skoro nie potrafi pogodzić się z tym uczuciem.
Odpycha wszystko i wszystkich, odpycha od siebie szczęście.

Teraz gdy otarł łzy, zauważył, że napięcie towarzyszące mu od jakiegoś czasu puściło.

W głowie nadal jednak dudniło mu jedno pytanie.

,,Czy da się bać szczęścia?"





















To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Oct 22, 2020 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

~Jotakak Oneshots~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz