Na samym starcie pragnę dedykować ten shot tonievaggie bo jest na prawdę super osóbką i jej się należy <3
No i _Akkinia_ bo ta rura mi spokoju nie da, kc <3
A tak btw to jest mój wymysł świata among'a także jak to będzie tak totalnie idiotyczne i bez sensu to przepraszam
-gotowy? - pyta wyższy chłopak wychylając głowę zza ścianki.
Odwracam głowę powoli przytakując. Zamykam jasnoszarą szafkę i zakluczam ją. Spogadam na swe odbicie w lustrze na jej wierzchu. Udaje uśmiech i zmierzam za młodszym.
Plątam wszystkie scenariusze w głowie. Co jeśli trafię na rolę impostora? Zabije wszystkich? Wygram rundę i będę skakać nad ich ciałami? A może jednak trafi mi się crewmate? Będę uciekać przed impostorem, robić powszechnie nazwane kabelki i postaram się znaleźć zabójcę? Jak się uda to wygram, a jak nie, Umrę.
Spogadam w górę. Lekko przybliżam się do chłopaka. Ten obejmuje mnie za barki i obraca w swoją stronę.
Czuje gorąc na polikach. Odwracam wzrok. W oczach zbierają mi się łzy. Od kiedy ja się zrobiłem taki wrażliwy?
Filip debilu weź się w garść!
-ej, wszystko będzie okej - marzenia. Cudowna rzecz.
Wyższy chłopak delikatnie zdejmuje mój hełm od skafandru. Na widok mojej twarzy lekko się śmieje.
Ze mnie.
Wylewam jeszcze więcej łez zatracając wzrok w ścianie. Czemu muszę być taką pizdą? Od kiedy ja się w ogóle przejmuje ludzką opinią!?
-nie chce dziś brać udziału w tej zasranej ruletce o życie! - wykrzykuje karcąc się w myślach, że powiedziałem to na głos.
-powiadomiłem już mandzia i resztę, że oboje będziemy grać. Nie możesz się teraz wycofać! - odpowiada podniesionym głosem. Jak on mógł podnieść na mnie głos? Myślałem, że o mnie dba.
Wylewam kolejne łzy tym razem dźwięcznie. Obraz mi się zamazuje. Opadam na podłogę i chowam głowę w hełmie. Czuje jak jego słowa odbijają mi się w uszach. Opieram głowę o kolana wciąż nie powstrzymując płaczu.
Z drzwi po lewej wybiega zdenerwowany ewron.
-chłopaki, Łukasz chce was widzieć. Natychmiast - i znika równie szybko jak się pojawił.
-idź. Powiedz, że gra się zjebała, stałem się impostorem i się zabiłem - mówię bez emocji
-nie zostawię cię! Nigdy bym cie nie zostawił! Uspokoisz się i pójdziemy, dobrze? - nie odpowiadam. Po chwili zastanowienia jednak kiwam głową w górę i w dół.
Czuje jego kciuki na policzkach, zalewam się rumieńcem i staram się nie patrzeć w jego piękne oczy. Nie potrafię, ten uśmiech przyciąga mnie jeszcze bardziej. Ulegam. Spoglądam w te piękne ślepia, nie zważając na to, że zaraz zemdleje z gorąca.
Chłopak zaczyna jeździć palcami po moich policzkach zataczając różne kółka i serduszka. Nie chcę tu być, cały jestem rozpalony, ale nie potrafię odpuścić. Coś mówi mi, se druga taka okazja się nie powtórzy. Ma rację.
-oni nas zaraz zabiją - odpowiada mi szczerym uśmiechem, znów zalewam się różem.
-to chodź, tylko uspokój się bo cały jesteś czerwony - daje mi całusa w nos i podnosi się z podłogi, wyciągając rękę. Czuję jak serce chce mi eksplodować, ciężko oddycham, w głowie mi się kręci, a obraz rozmazuje.