piwnica

41 2 0
                                    

[PL]

tw: drastic descriptions.

żadne podobieństwo do innych utworów lub postaci fikcyjnych nie było zamierzone ;)

-

Pisk przeszywający umysły i oślepiający błysk nowego świata.
Oczy sklejone ropą nie chciały się otworzyć, boleśnie szarpiąc wypadające rzęsy. Skrzepła krew na czole jeszcze nie do końca stworzyła strupa, mieszając się z jasnymi włosami na jątrzącej, niezagojonej ranie.
Płuca wypełnione pyłem, jakby zalane rozgrzanym ołowiem przelewającym się z każdym ciężkim oddechem z jednej strony na drugą, skóra niczym przypalana białym żeliwem paliła, rozdzierając nieprzemożonym bólem jego wąłe już ciało.
Grobowa cisza pochłaniała niczym sucha gąbka pierwsze krople wody, nawet najcichszy szelest potęgowała w kakofonię nie do zniesienia.
Mężczyzna wyciągnął kościste ręce przed siebie, jakby chciał wymacać co jest przed nim. Poczuł pustkę.
Określenie swojego położenia było chyba najtrudniejszym zadaniem, które kiedykolwiek przed nim postawiono, o ile mógł polegać na zawodnej już i przedtem swej pamięci, nadwątlonej dezorientacją.
Jego zmysły kręciły się niczym zepsuta busola, jeden raz powodując ból przy najmniejszym dotyku, kiedy po raz kolejny opuszki palców wydawały się jak odlane ze stali.
Mężczyzna zebrał się na ciche westchnięcie, zrazu wpadając w panikę. Myśli, uprzednio uśpione, zerwały się do biegu niczym spłoszone konie tratując cały pozostały w nim spokój.
Niepokój nasilał się z momentem odkrycia kompletnej pustki w umyśle; mózg przypominający raczej wymiętą ścierkę niż cokolwiek innego. Usilnie usiłując przypomnieć sobie, co go do tego stanu sprowadziło tracił tylko siły czując, jakoby walczył z nieznaną sobie trudnością, siłą wyższą, pozaziemską istotą, pozostając jednak w swojej własnej jaźni i nieprzebranych jej odmętach.
Wreszcie, czując się wyparty ze swych terytoriów zaniechał trudu, przybierając maskę spokoju, okłamując się jakoby czekać miał na coś, co w głębi duszy wiedział, nigdy nie nastąpi.
Stalowoszare tęczówki niemal zwierzęco świeciły pośród przepastnych ciemności, jedynym dźwiękiem przelatującym niekiedy przez wnętrze był jego własny, świszczący oddech.
Mógłby przysiąc, że słyszy tykanie zegara choć dobrze wiedział, iż wokół niego panuje tylko pustka. Przyzwyczajenie do tak wszechobecnego hałasu sprawiło, że nawet teraz jak duch objawiał się w jego uszach, obijając się niby i cichnąc powoli niczym wieczorne dzwony.
Blondyn przymknął nieco oczy, starając się uspokoić; jednak z tyłu głowy myśl o rzekomym uwięzieniu wrzeszczała wręcz, domagał się uwagi jego stan, choć postanowił go i tym razem stłumić, zignorować. Nie podejmował wysiłku zajmowania się nawet umysłem, postanowił wegetować. Czekać, aż w tym absurdalnym stanie do reszty pochłonie go szaleństwo, już i tak wiszące jakby gilotyna nad głową skazańca; kara nieuchronna i jakże okrutna, niekoniecznie sprawiedliwa.
Miał świadomość, nader dobrze zdawał sobie ze stanu swojego sprawę. Mimo tego nie dopuszczał do siebie myśli o końcu, tak przemażającej i obezwładniającej w tej chwili, odcinając się niby stalową zaporą od potoku uczuć czekając, aż bariera pęknie i zaleje go szalony nurt tłumionych idei jakgdyby dobrze znał swą sytuację, przemierzył każdy jej zakamarek, poznał dogłębnie i z pozornym spokojem duszy wyczekiwał na grande finale.
Po nieodliczonych odbiciach serca, będących dla M. jedyną miarą czasu wątłe ciało ogarnęła senność. Sen, jak zwiewna diwa kusił, przybliżał się, muskał wręcz wycieńconego żeby co rusz oddalić się spłoszony. Oswajanie go było niczym obchodzenie się z dzikim zwierzęciem; podchodzenie ostrożnie, coraz bliżej i cofanie się lekko, gdy bojaźliwe stworzenie warczy ostrzegawczo.
Zmagania przeciągały się, delirium dla mężczyzny było wybawieniem.

Sen przyszedł niespodziewanie, oczy niewidzące już wcześniej pochłonęła nowa, nieznana dotąd ciemność. Ciemność upajająca, łagodząca dotychczasowe cierpienia, otwarcie przyjmująca przybyszów, by zanużyli się w niej niczym w lepkiej cieczy.
I M. skorzystał, jako jeden z wielu.
Z uśmiechem lekkim wziął oddech, nurkując głęboko w zbawienną otchłań.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Jan 27, 2021 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

sketches. aph/ admin bookWhere stories live. Discover now