Nigdy nie uważałem Noriakiego za osobę o zdrowych zmysłach, ale od kiedy zamieszkaliśmy razem to czuje się jakbym mieszkał z jakąś wieczne napuszoną panienką. Co raz częściej mam wątpliwości co do jego płci, znam paru kobiecych mężczyzn, no ale Kakyoin w kwestii kobiecości bije ich wszystkich o głowę. Gdyby nie fakt, że nieraz widziałem jego erekcje to bym nie uwierzył że jest facetem. Czy Bóg jak go tworzył to w pierwotnym zamyśle miał, aby uczynić Noriakiego kobietą lecz w ostatniej chwili zmienił zdanie, ale zapomniał usunąć żeńskiego umysłu? Nie mam pojęcia.
Jak co rano szedłem z Kakyoinem do szkoły, wychodziliśmy z domu wcześniej od pewnego czasu, ponieważ znalazłem inną drogę, na której nie spotkam żadnej natrętnej szmaty. Lecz pozbywając się jednego problemu nabawiłem się drugiego. Noriaki nie lubił chodzić dłuższą drogą, bo zawsze przed lekcjami chciał się jeszcze pouczyć, a tak zwykle byliśmy razem z dzwonkiem.
- Nie lubię tej drogi, dociera tutaj mało słońca.- stwierdził krzyżując ręce.
- Zbyt duża ilość słońca szkodzi, powinieneś to wiedzieć.- odparłem nawiązując do słonecznego incydentu na pustyni.
Widziałem że nie tylko brak słońca jest dla niego negatywną cechą tej drogi. Już w połowie zwalniał i narzekał że go nogi bolą. Eh, te jego widzimisię, ta droga było nie wiele dłuższa od tej co chodziliśmy zazwyczaj. Skaranie boskie z tą dziewczyną, chłopakiem. Gdy już dotarliśmy do szkoły Kakyoin usiadł w swojej ławce, westchnął z ulgą i spojrzał na mnie naburmuszony. Jakby to była moja wina że go nóżki bolą. Po lekcji miałem zamiar iść za budynek szkoły aby zapalić, wyszedłem z klasy, myśląc że Noriaki idzie za mną, odwróciłem się i zobaczyłem czerwonego loczka za szybą od drzwi do klasy. Nie chętnie wróciłem się.
- Czemu nie idziesz?- zapytałem obojętnie.
- Mogłeś mi przytrzymać drzwi.- burknął.
- Co ja jestem, twój kamerdyner? Bozia rączki dała?- co on sobie myśli, że będę czekać aż on łaskawie podniesie swój tyłek z tego krzesełka i pójdzie za mną?
Miałem już dość tych jego pretensji, musiałem spalić dwie fajki bo bym nie wyrobił. Staliśmy za budynkiem, już widziałem po minie Kakyoina że znowu mu coś nie pasuje. Patrzyłam na niego pytająco, a on patrzył zupełnie w innym kierunku żebym nie spojrzał mu w oczy.
- Co jest?- zapytałem.
- Głowa mnie boli.- odpowiedział.
- To weź jakieś proszki, może pielęgniarka ma.- poradziłem po czym w myślach dodałem.- Chociaż chyba nie za bardzo chce cię widzieć.
- Nie będę się faszerować jakimiś proszkami, przejdzie mi.- zapewnił, no ale nie przeszło mu.
Po wyjściu ze szkoły zapytałem troskliwie czy nadal go głowa boli, a on na to że owszem. Aż do progu domu się do mnie nie odezwał. Moja stara jak zwykle nas „uroczo" przywitała i podała obiad. Kakyoin uprzedził że nie jest głodny i ma straszne bóle głowy więc zrezygnuje z dzisiejszego posiłku. Ja wzruszyłem ramionami i zacząłem jeść. Na szczęście matka nie zadawała żadnych pytań i jedynie życzyła mi smacznego. Pozmywałem i wróciłem do Kakyoina, on leżał na łóżku, najwyraźniej czekał na mnie. Usiadłem obok niego i zapytałem:
- Dlaczego jesteś taki kobiecy?- spojrzał na mnie zaskoczony, po czym zmarszczył brwi i zarumienił się.
- Co ty gadasz?! Wcale nie jestem kobiecy!- zaprzeczał, odwrócił głowę i skrzyżował ręce.
- A właśnie że jesteś, zachowujesz się jak naburmuszona panienka.- przez cały czas miałem kamienną twarz co dodatkowo go rozzłościło.- Nie zamierzam cię tutaj obrażać, po prostu stwierdzam fakty.
CZYTASZ
Humorki Kakyoinka
HumorOj biedny Jotaro, jego własny chłopak wprowadził go w świat kobiecych spraw i problemów. Jak Jojo poradzi sobie z żeńską naturą Kakyoina?