I

27 2 0
                                    

- Sklep zostanie otwarty w najbliższym czasie-wybrzmiał komunikat z zepsutego, charczącego głośnika. Nie wiedziałem jak mam się czuć w związku z tą informacją. Byłem skołowany, ale nie na tyle żeby kwestionować wątpliwą logikę tego komunikatu. Bo co to ma właściwie znaczyć? W najbliższym czasie? To znaczy 5 minut, dni, tygodni czy chociażby lat? Najbliższy czas. Stwierdzenie kompletnie pozbawione sensu, zwłaszcza w tym miejscu. Jak się tu znalazłem? Co tym razem mnie tu przyprowadziło? Przestań zadawać tyle pytań, zresztą na ostatnie znasz odpowiedź.
Siedziałem na pordzewiałej i szorstkiej stalowej konstrukcji, która kiedyś najprawdopodobniej pełniła funkcje ławki. Siedziałem na niej i patrzyłem przez szybę witryny sklepowej. Nie potrafiłem jednak nic za nią dojrzeć. To nie tak, że w środku nic nie było, ja po prostu nie mogłem przypomnieć sobie co tam się znajdowało. Wyciągnąłem z kieszeni kurtki manierkę i pociągnąłem z niej dużego łyka. Ciecz w środku nie miała smaku, ale i tak ją piłem. Z nawyku. Nawet nie wiedziałem co było w środku pojemnika. Nigdy się nad tym nie zastanawiałem, nie wiem czy miałbym siłę. Przełknąłem lodowaty płyn, który następnie w parę sekund rozszedł się po całym moim ciele. Zamknąłem oczy i zacząłem płynąć moimi myślami poza horyzont własnej świadomości. Zbliżałem się tam. Niósł mnie tam ten sam nurt, którym podążam od zawsze. Słyszałem szum. Szum, nasilający się z każdą chwilą. Gdy byłem już prawie u celu otworzyłem oczy. Szum. Przeraźliwy, przed którym nie dało się uciec ani schować, wydobywał się z popsutego głośnika, który miał już historię wydawania bezsensownych dźwięków i fraz. Złapałem się za głowę i zacząłem szarpać się za włosy. Nie mogłem znieść tego dźwięku a raczej tego co miał przekazać. Tak bardzo chciałem, żeby już ucichł, ale on wcale nie miał takiego zamiaru. Zamiast tego zaczął we mnie wsiąkać, stawać się częścią mnie. Spojrzałem ponownie na sklep. Drzwi były otwarte na oścież. Zsunąłem się z zardzewiałej ławki, która rozdarła moją skórę i obmyła się w mojej krwi. Niepewnie zacząłem podchodzić do sklepu. Chwytając się futryny wsunąłem głowę za drzwi. Było tu bardzo ciemno, ale dostrzegałem kształty manekinów z wykrzywionymi twarzami, tak ludzkimi, może nawet bardziej ludzkimi niż ja. A ich oczy, mój boże, jaki z nich ział przytłaczający smutek, tak ciężki, że pruł całą tę ciemność przede mną. Przerażony ich przygnębieniem wszedłem do środka, już bez wahania. Taka była moja powinność. Włócząc się między tymi figurami, podpierałem się o nie, po części żeby iść pewniej a po części chciałem w jakiś sposób wziąć na siebie ciężar ich żalu. Cóż za egoizm. Żałosny ze mnie pokutnik.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Apr 07 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

SklepOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz