W dolinie pomiędzy Czarnymi Wzgórzami leżało małe państwo - miasto o nazwie Asperia. Wiele lat mieszkańcy żyli ze sobą w zgodzie. Spory tam były bardzo rzadkie. Przestępstw nie było żadnych od kilkunastu lat. Jednak, nagle wszystko się zmieniło.
Pewnego poranka rozeszła się wieść: ukradziono starożytną księgę, która zawierała całą historię Asperii, spis ludności. Nie było kopii księgi, bo była przekazywana sobie przez królów od pokoleń. Minęło kilka lat. Mieszkańcy wierzyli sobie bezgraniczne, nagle zaczęli się nawzajem oskarżać. Doszło nawet do kilku bójek. Strażnicy, którzy byli nimi tylko symbolicznie nie wiedzieli co mają robić. Mimo trzech lat księgi ani złodzieja nie odnaleziono. Ludzie przez to wydarzenie dawniej tak ciepli i dobrzy zmienili się w nieczułe istoty. Każdy na każdego patrzył z nienawiścią, dzieci nie bawiły się z innymi, siedziały jedynie w domach naburmuszone. Na ulicach słychać było jedynie pomrukiwanie niezadowolonych z życia poddanych. Nagle świat jakby stracił swoje barwy, stał się cichy i ponury. Pewnego dnia do Asperii zawitał podróżny. Miał na imię Ivan i podróżował po świecie szukając bożego drzewka, aby zrobić lekarstwo dla swojej mamy. Niestety było ono bardzo rzadkie. Jakiś czas temu usłyszał pogłoski jakoby w lesie na terenie Asperii rosły one bardzo bujnie. Postanowił wejść do lasu, który znajdował się na skraju królestwa. Słyszał dziwne poglądy na jego temat, jednak nie przejmował się tym. Nie wierzył w magiczne istoty pożerającą ludzi. Morowa Puszcza miała wiele tajemnic, które Ivan chętnie by odkrył. Przez to, że był człowiekiem marzycielskim szybko się zgubił, jednak nie przejmował się tym. Szukając ścieżki zobaczył mały, drewniany domek. Postanowił zobaczyć czy ktoś tam mieszka, bo był zmęczony i chciał odpocząć. Zapukał, a z wnętrza domu usłyszał delikatny kobiecy głos:
- Proszę!
- Dzień dobry, czy mógłbym u Pani chwilę odpocząć? Zboczyłem ze ścieżki i się zgubiłem - powiedział z nieśmiałym uśmiechem.
- Ależ proszę, wejdź. Na pewno jesteś zmęczony, usiąść sobie, zrobię ci herbatę.- Nie trzeba, naprawdę. Proszę się nie fatygować.
- To żadna fatyga, dawno nie miałam gości.
Siedząc przy herbatce opowiadali sobie różne historie i wymyślone, i takie prawdziwe. Nagle kobieta spytała:
- Co myślisz o mieszkańcach Asperii?
- Cóż, to dziwni ludzie. Tacy smutni, a jednocześnie zagniewani.
- Jeśli chcesz mogę ci opowiedzieć jak to się stało, że że spokojnych ludzi zmienili się w porywczych i wybuchowych.
Chłopak kiwnął głową, niesamowicie zainteresowany.
- Piętnaście lat temu pracowałam na królewskim dworze jako pokojówka. Tak jak inni podziwiałam króla, jaki on dobry, wyrozumiały. Dzięki niemu wszyscy byliśmy szczęśliwi i żyliśmy w zgodzie. Był taki zwyczaj, że jeśli kobieta dowie się, że jest w ciąży, to przychodziła do króla a ten ją błogosławił. Piękne zachowanie, przynajmniej tak myślałam. Jednak zauważyłam coś dziwnego. Dzieci były zbyt spokojne, nigdy nie kłóciły się z rodzicami. Nie przechodziły nawet buntu młodzieńczego. Miały takie "mdłe" charaktery. Nigdy nie ukazywały mocniej swych uczuć. Zaczęło mnie to poważnie zastanawiać. Gdy sięgnęłam, dalej pamięcią zrozumiałam, że dzieci zaczęły takie być, gdy król Karol zasiadł na tronie. Nie wiedziałam co o tym myśleć. Któregoś wieczoru myłam okna, przez co zauważyłam, że monarcha gdzieś wyszedł. Sam. Bez eskorty. To było bardzo dziwne, on nigdy tak nie robił. Pod wpływem impulsu poszłam za nim tak, żeby mnie nie zobaczył. Spostrzegłam, że wchodzi chyłkiem do domu Marii, kobiety, która była dziś u niego, aby obwieścić, że jest w ciąży. Była niesamowicie zdumiona, lecz tylko patrzyłam. Król stanął nad śpiącą kobietą, wyciągnął starożytną księgę, otworzywszy ją, zaczął szeptać jakieś dziwne słowa. Gdy skończył, wrócił do zamku. Byłam niesamowicie zdumiona. Nie miałam pojęcia co mam robić. Kilka dni myślałam nad tym i postanowiłam, że jak znowu pojawi się kobieta w ciąży, to będę śledzić króla, aby sprawdzić, czy znowu tak zrobi. Stało się tak kilka razy. Wtedy byłam już pewna, że król usuwa dzieciom silne emocje, aby w przyszłości nie musiał martwić się, że mu się sprzeciwią. Wiedziałam, że nikt mi w to nie uwierzy, więc postanowiłam wziąć sprawy w swoje ręce. Dowiedziałam się, gdzie chowa księgę i ją ukradłam. Musiało minąć kilka lat, żeby ludzie znów umieli pokazać swe silne uczucia. Jeszcze parę lat i wszystko powinno wrócić do normy.Chłopak po usłyszeniu opowieści siedział zamyślony. Nic nie powiedział, lecz wyciągnął wnioski. Porozmawiali jeszcze chwilę i Ivan wyruszył dalej w drogę. Poszukiwał bożego drzewka. A kobieta? Szczęśliwa, że ktoś poznał jej historię, mogła spokojnie odejść.