Jeszcze z 1 rozdział i kończymy tą imprezę kochani
Loki zasiadywał na tronie Asgardu, ze mną u boku. Stałam u jego prawicy. Czułam ogromny zaszczyt, jak i dumę.
-Wszechojcze, musimy pomówić- Usłyszałam głos Sif. Zjawiła się w sali tronowej, wraz z Hogunem, Fendralem i Volstaggiem. Szli w nasza stronę z głowami spuszczonymi w dół i pięściami zaciśniętymi na klatce piersiowej. Zaniemówiła na widok Lokiego, siedzącego na tronie z włócznią Odyna.
-Przyjaciele moi- Odezwał się Loki.
-Gdzie jest Odyn?-Zapytał Fendral, podszedł bliżej królewskiego tronu.
-Ojciec zapadł w sen Odyna-Odpowiedział- Matka obawia się, że może się nie wybudzić.
-Pomówimy z nią-Odparła Sif, wszyscy szybkim krokiem podeszli w stronę Lokiego, ja zrobiłam dwa kroki na przód.
-Odmawia odejścia od łoża ojca. Ja mogę was wysłuchać- Loki podniósł się z tronu i stuknął delikatnie włócznią o podłoże- Jako wasz król- Na słowa mężczyzny, Volstagg przyłożył dłoń do serca i klęknął, reszta naśladowała jego ruchy. Zeszłam do ich poziomu po schodach, prowadzących do tronu. Stanęłam przed dwoma strażnikami.
-Mój królu, prosimy o odstąpienie od kary Thora-Sif uniosła głowę i odezwała się. Loki prychnął pod nose.
-Jaki nowy król, nie mogę podważać ostatniej woli mojego poprzednika- Mężczyzna zaczął schodzić powoli po schodach- Jesteśmy na krawędzi wojny z Jotunheim. Nasz lud potrzebuje ciągłości władzy- Loki stanął obok mnie- Poczucia bezpieczeństwa w tych trudnych czasach. Musimy stanąć w szeregu, dla dobra Asgardu- Na se słowa Sif podniosła się gwałtownie w stronę Boga Kłamstw. Machnęłam dłonią, w niej pojawił się sztylet. Fendral i Volstagg pociągnęli ją za ręce aby nie mogla wstać.
-Skarbie-Odezwałam się, kierując ostrze w jej strone- Nie tak powinna się prezentować twoja postawa do Króla- Posłałam jej uśmiech.
-Tak oczywiście-Odezwał się Fendral.
-Czekajcie na moje rozkazy-mruknął Loki, patrząc się na nich z góry.
-Jeżeli można-Wtrącił się Volstagg- Wasza wysokość raczy wybaczyć, może rozważy...
-Możecie odejść- Powiedział doniosłym głosem Loki. Wszyscy po za Sif udali się w kierunku wyjścia z sali tronowej.
-Nie bądź zazdrosna Sif, nadal możemy się przyjaźnić-Powiedziałam uśmiechnięta, kobieta odwzajemniła to i zniknęła mi sprzed oczu.
-Loki, co zrobisz jeżeli Sif dalej będzie tak uparta?- Odwróciłam się w stronę mężczyzny, on wchodził po schodach na tron.
-Jestem Królem, mogę sięgnąć po odpowiednie środki. To urocze- Odpowiedział.
-Co dokładnie?-Spytałam go, wchodząc po schodach w jego kierunku.
-Jak wyciągnęłaś sztylet. Zawsze ciekawiła mnie twoja zdolność. Wtedy, na Jotunheim, zaczęłaś się unosić, nie mylę się prawda?-Mężczyzna był bardzo dociekliwy- Zazwyczaj tylko rzucałaś sztyletami lub znikałaś w ciemności, jak przeciętna osoba. Wtedy, pokazałaś co dokładnie potrafisz- Westchnęłam.
-Loki, to wszystko to tylko zasługa klimatu panującego na Jotunheim. Jak wiesz, ciemność mi sprzyja- Powiedziałam.
-Ciekawe-mruknął, zapadła cisza, którą przerwałam.
-Niepokoi cię coś?-Mężczyzna wyglądał na bardzo zamyślonego. Wyrwał się z myśli, gdy tylko się odezwałam. Wstał i podszedł w moją stronę, jednak stał stopnień wyżej, co czyniło go jeszcze wyższym.
-Ależ nie, skądże-Musnął moje usta, trzymając moją twarz w swojej prawej dłoni. Poczułam jak zimno, tętniące z jego rąk, przechodzi przez całe moje ciało. Nawet nie chce myśleć jak niekomfortowo musieli się czuć strażnicy, którzy stali przy schodach do tronu. Loki ponownie zasiadł na tronie.
-Powinniśmy udać się do twojego ojca- Powiedziałam, mężczyzna zwrócił wzrok na mnie- Twoja matka czuwa przy nim sama, jest jej ciężko.
-Masz rację- Odpowiedział Loki. Zeszedł do mnie i zaoferował mi swoje ramie, które przyjęłam.
***
Komnata w której leżał Odyn wyglądała przeciętnie. Wszystko było złote, co jest standardem dla Asgardu. Na środku pomieszczenia znajdowało się łożę, w którym leżał staruszek, a go otaczała złota bariera. Po prawej stronie łoża siedziała Frigga, jego żona, matka Lokiego i Thora. Ciekawe co się teraz z nim działo, od dwóch dni nie wiadomo czy żyje, jest pozbawiony mocy. Stałam przy drzwiach do pomieszczenia przypatrując się ciału Odyna.
-Nie mogę przywyknąć do tego widoku-Odezwał się loki.
-Od dawna odkładał tę rozmowę- Odpowiedziała Frigga, łapiąc męża za dłoń.
-Ile to będzie trwać-Spytał Bóg Kłamstw.
-Nie wiem-Kobieta wyglądała na zmęczoną, nie odchodziła od łoża męża od długiego czasu- Tym razem jest inaczej, nie byliśmy przygotowani.
-Więc czemu skłamał- Mężczyzna ciągle miał w głowie jedno.
-Ukrywał przed tobą prawdę, abyś nie poczuł się odmieńcem. Jesteś naszym synem, Loki. A my twoją rodziną. Nie tracimy nadziei że twój ojciec wróci. Jak również twój brat.
-Jaki w tym cel?- Loki pochylił się w stronę matki.
-Czyny twojego ojca zawsze mają cel- Kobieta spojrzała na mnie z uśmiechem- Dziecko, podejdź do nas- Zdziwiła mnie jej propozycja. Podeszłam do Lokiego i położyłam dłoń na jego ramieniu. Czułam jak szybko serce mu biło.
-Moje królestwo modli się, aby wszechojciec wrócił do nas- Powiedziałam patrząc się na kobietę, ona uniosła wzrok na mnie, kącik jej ust delikatnie się podniósł.
-Dziękuje ci, że opiekujesz się moim synem, gdy nie może być go przy mnie- Zrobiło mi się ciepło w sercu na słowa królowej- Taka kobieta to skarb, Loki- Popatrzyła na syna, poczułam jak serce mu przyśpieszył.
-Wybacz Matko, Alio. Muszę was opuścić- Oznajmił Loki. Zaciekawiło mnie to, nie mówił że gdzieś się wybiera. Mężczyzna wstał, podszedł do matki i ucałował ją w czoło. Mnie zostawił bez słowa.
-Królowa wybaczy- Pokłoniłam się w stronę kobiety, na co ona kiwnęła głową. Popędziłam za Lokim. Gdy go dogoniłam złapałam go za nadgarstek.
-Hej- On syknął gdy tylko go dotknęłam-Gdzie idziesz?-Spytałam.
-Królewskie sprawy- Opowiedział uśmiechając się, wywinął swoją rękę z mojego uścisku.
-Loki, co się dzieje?-Spytałam- Dobrze wiesz że mnie nie oszukasz.
-Jesteś tego pewna?-Złapał mnie za rękę, poczułam okropne zimno. Syknęłam z bólu.
-Tak, było to wiadome że coś kombinujesz. Nigdy nie zależało ci na tronie- On puścił moją rękę, jego dłoń była cała niebieska. Westchnął głośno.
-Wybacz mi, poniosło mnie. Jak pewnie sama wiesz, trudno jest rządzić Asgardem i pilnować pokoju w 9 światach- Odpowiedział. Popatrzyłam mu głęboko w oczy.
-Nie odstaw jakiejś szopki, która zmieniłaby moje zdanie o tobie-Odparłam. Loki przejechał opuszkami palców po moim policzku, zatrzymując kciuk na mojej dolnej wardze.
-Obiecuję- Ucałował mnie delikatnie i zniknął schodząc ze schodów. Mężczyzna był Bogiem Kłamstw, zaufanie nie szło z nim w parze.
CZYTASZ
Piękność z Asgardu|Loki Laufeyson [1]
Fanfiction[CZĘŚĆ PIERWSZA] Bóg kłamstw, Loki Laufeyson, rozkochał w sobie księżniczkę Agarthy, Alię. Kobieta również skradła jego zimne serce. Ich związkowi towarzyszy wiele nieporozumień, przez które trudno im przetrwać.