#2 "Co to jest...?"

53 7 0
                                    

Dziewięć czarno-czerwonych piorunów które uderzyły właśnie w jedną z gór Fiore zwiastowało przybycie Dziewięciu Rycerzy. Jako pierwsi wydostali się Faron i Torra, dwaj bracia, synowie Lorda, po nich przybyli pozostali: Isla, Aaros, Verita, Ruri, Charius, Algier oraz Nestor.

-Ah~! Wspaniale jest wrócić! - krzyknęła z rozkoszą Ruri i przeciągnęła się.

-Byłbym wdzięczny gdybyś przestała wydawać te dziwne odgłosy... - odrzekł podirytowany Aaros. - Torra wyczuwam silne dusze parędziesiąt kilometrów stąd. Czy mam się nimi zająć?

-Nie. Musimy zregenerować siły...a potem wyślemy im jednego z naszych małych pieszczoszków~ - zaśmiał się cicho.

W tym samym momencie Faron stał zamyślony nad przepaścią w pewnej chwili przyleciał do niego ptak który usiadł mu na ramieniu. Mężczyzna spojrzał na niego i sekundę później ptak runął w dół urwiska martwy...

*W tym samym czasie* 

Właśnie przytomność odzyskała dziewczyna, która nie dawno została uwolniona z lacrimy. Mile podniosła się z ziemi i bez słowa ruszyła w stronę małego stolika na którym leżały i mapa kraju Fiore na której na czerwono zaznaczone było miasto Magnolia.

~Kiedy znów się spotkamy będę musiała ci nieźle podziękować różyczko~ pomyślała uśmiechając się do siebie i nakładając nowe ubranie.

Gdy skończyła poszła dalej kamiennym korytarzem na którego ścianach zapisana była historia świata. Brązowowłosa nie zwróciła jednak na nią uwagi. Do wyjścia prowadziła drabina, na której końcu znajdowała się stara drewniana klapa której nie dało się otworzyć od zewnątrz. Mile westchnęła i mocno pchnęła ją z satysfakcją odkrywając że się otworzyła. Przez chwilę mrużyła oczy lecz po paru sekundach przyzwyczaiła się do światła i wyszła na zewnątrz. Nie tracąc czasu na podziwianie widoków, szybkim krokiem ruszyła w stronę Magnolii. Spieszyła się bo wiedziała, że właśnie zaczęła się wojna...

*gildia Fairy Tail, Magnolia*

Do jak zawsze zatłoczonego i głośnego głównego pomieszczenia gildii weszła zmęczona Lucy, krzyknęła "cześć" i udała się w stronę stolika przy którym siedziała drużyna Natsu. Erza rozkoszowała się truskawkowym ciastem, Happy jadł rybę a Gray i Natsu jak zwykle dyskutowali.

-Czeszcz Lushy... - wymamrotał Happy nie przerywając jedzenia.

-Cześć... - odpowiedziała blondynka opadając na ławkę.

-Wszystko dobrze? - spytała Erza.

-Taa...po prostu...*ziewnięcie* spędziłam prawie całą noc czytając książkę... - rzekła sennie, na co Erza kiwnęła głową i wróciła do wcześniejszej czynności.

-Cześć Lu~chan! - blondynka usłyszała za sobą głos przyjaciółki.

-Hej Levi~chan - może i Lucy była zmęczona ale nie na tyle by po podejściu niebieskowłosej nie podroczyć się z nią. - Jak tam randka z Gajeelem?

-Lu~chan! - krzyknęła zakrywając czerwoną jak pomidor twarz - To wcale nie była randka! Byliśmy tylko na misji!

-Jasne... - powiedziała sarkastycznie blondynka i wróciła myślami do cudownego ale strasznego świata z książki.

Dziewczyna zastanawiała się jak siedmiolatka mogła czytać taką książkę. Opowiadanie bowiem było o wojnie bogów, ludzi oraz półludzi, i innych ras przeciwko demonom. Wszystkie zdarzenia, jak i pospolite demony były opisane tam bardzo dokładnie. Nie było tam jednak żadnych imion sugerujących tożsamość głównych bohaterów. Książkowa wojna trwała 104 lata i zakończyła się remisem. Rozmyślania Lucy przerwał głośny huk z zewnątrz, wszyscy magowie z gildii na chwilę znieruchomieli by już po kilku sekundach wybiec na dwór. To co zobaczyli przerosło jednak ich najśmielsze wyobrażenia.

-Co to jest...? - spytał lekko drżącym głosem Gray - Co to kurwa ma być?!

~T-To przecież...~pomyślała Lucy i zamarła w bezruchu ~ demon z książki...

PowrótOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz