Pewnego mroźnego wczesnozimowego poranka o 1:23 na peron385 na stacji im. Ofiar Jana Pawła 2 W Los Angeles wysiadł Latarnik.shrekowata postura ciała, Duże st00pki i ogromny łeb były jego cechami rozpoznawczymi. Odziany był w kapłańską suknię oraz dziwięcioletnie drzewniane trzewiki wystrugane przez zakopańskiego drwala. Na jego łepetynie nałożona była opaska cat girl małżowina uszna kota, utrzymywała ona jego majestatycznął lśniącą emo grzywę lwa. W prawej grabule dzierżył dwu litrową butelkę wysoko cenionego wśród młodzieży napoju Lipton Green Ice Tea. Lewą grabę zajmował zaś kombajn bizon bs z110 rocznik 2001 z napędem hydrostatycznym. Podąrzał on do swej dawno nieodwiedzanej dziury GDY NAGLE zza krzaków wyskoczyła Myż ! Myż wskoczyła na latarnika zabierając mu przy okazji guzik z sukni. Nie był to jednak zwykły guzik była to pamiątka po tragicznie zmarłej matce latarnika, matce boskiej częstochowskiej Grzybni Afridzie A'mche Stano. Latarnik updał na ziemi w nieskończonej goryczy, zaszlochał głośńo
- TY NIEWDZIĘCZNA ŻAŁOBNICO MYŻO NIECH CIE PIERUNY JASNE KREW NAGŁA ZALEJE I NA PŁETWE REKINA NIECH CIĘ GEŚ KOPNIE POZNAJ BÓL JAKI ODCZUWAM OKRUTNIKU !
Nagle zdradziecka myż pzremówiła
- BĘDZIE BOBRZE BOBRZE. - rzekła i oddaliła się ku zachodzie słońca