MZK Toruń

7 2 0
                                    

Komunikacja miejska jest dla mnie takim miejscem, niezwykłym, dzieją się tu tak różne żeczy o których słyszymy tylko w telewizji. Ale trzeba zacząć od tego PIERDOLONEGO wychodzenia dziesięć minut wcześniej na przystanek, bo akurat autobus może przyjechać wcześniej jednakże zazwyczaj starają się kierowcy spóźniać, ale jak tylko pomyślimy o tym żeby się lekko przejść to dochodząc do przystanku widzimy jak nasz autobus odjeżdża razem z naszą nową praca, bo oczywiście pod biuro jeździ tylko ten jeden i kursuje on co godzine. Ale jak już się spóźnię na ten autobus to czasami mam tak aby usiąść na tej autobusowej ławeczce i pomyśleć, poopserwować ludzi i to co się dzieje do okoła tego przystanku i dzięki takim sytuacją już nie raz dokładnie mogłem obejżeć jak wygląda procedura policyjna podczas wypadku czy jakiegoś zdarzenia. No ale kiedyś ten autobus musi w końcu przyjechać i jak się wchodzi do tego środka komunikacji miejskiej to przenosimy się do innego świata można by powiedzieć że do świata kanarów, żuli, starych pań przez innych też nazywanymi mocherami albo bardziej dotkliwie Armia Rydzyka. Siadamy na miejscu a bardziej na jednej dużej podpasce które jak na mój gust są wygodne, lekko kubełkowane i duże co na moje rozmiary jest idealne. Klasycznie jednak tych miejsc nie ma bo wszystkie są zajęte i trzeba stać przez co jak autobus jest zapełniony i jakiejś ładniej Pani przede mną coś spadnie i zacznie się schylać w obcisłej sukience to mój kutas stoi jak by był na jakiejś warcie i wtedy trzeba uważać żeby ta Pani się nie nadziała na mego powstańca, tak więc poranną gimnastykę możemy mieć zaliczoną. Jeden przystanek dalej jakiś Pan w dość ładniej skużanej kórtce wchodzi przednimi drzwiami autobusu coś rozmawia z kierowcą i po chwili z autobusowych głośników słyszymy "blokada kasowników". I się zaczyna autobusowy armagedon jedni jak jeszcze są drzwi otwarte prubóją uciec drudzy ci bardziej ogarnięci życiowo szybko odpalają aplikacje banku i kupują bilet żeby nie dostać kwita informującego że w tym miesiącu premie będzie przeznaczyć na coś innego niż planowaliśmy. No ale ja jestem Bogiem i mam miesięczny na jedną nitkę ale zagłębiając się w druczki prawne biletów doczytałem że jeżeli inny autobus jedzie po tych samych przystankach co mój to mogę do niego wsiąść. Podchodzi od tyłu jakiś inny pan ale również w skóżanej kórtce i prosi o bilecik. Ja kulturalnie pokazuje mu miesięczny on grzecznie dziękuję i odchodzi. Nawet nie zobaczył czy bilet jest doładowany czy coś, nic, kompletnie miał mnie i moje wydane 41 polskich cebulionów w dupie. No ale przynajmniej nie muszę się stresować jak inni użytkownicy komunikacji miejskiej. I teraz przechodzimy do mojego ulubionego tematu jakim są starsze Panie, które zawsze mają z czymś problem, od nie ustąpienia miejsca chociaż że jedzie tylko jeden przystanek na kolejny targ do tego że ona jako starsza Pani nie musi posiadać ważnego biletu i ona tak długo będzie się droczyć aż kanar się nie znudzi i nie pójdzie sobie do innego niewinnego użytkownika. A tym innym użytkowniekiem a raczej jej mieszkańcem jest tak zwana "bomba biologiczno-chemiczna" prościej nazywana żulem, i nie wiem dlaczego mam takie zdanie o nich niby to też człowiek różniący się tym że jemu było trudniej i nie poradził sobie w życiu i się znalazł tak gdzie się znalazł. No ale w końcu docieramy do naszego ukochanego miejsca w którym mamy wysiąść i wraz z wyjściem z tej innej krainy wracamy na ziemię i wracają normalne myśli związane z tym że zapomnieliśmy zabrać domy z dokumentami z domu. Miłego dnia.

Luźne pisanie?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz