boca

46 6 0
                                    


To już zaszło za daleko. Te ciernie blokują mi drogę. Muszę zamknąć się gdzieś i nigdy nie wyjść, uciec od tego wszystkiego. Nie mogę tego dłużej znieść. Pogłębiająca się noc zamyka mnie w sobie i czuję, że znikam. Tego się nie da już zatrzymać, jest na to za późno.

Twoje słowa ranią mnie coraz bardziej. Są jak kolce róży, które kłują mnie zawsze wtedy, gdy ich dotknę, a ja nie umiem się ugiąć przed ta pokusą. Dzięki tobie coraz więcej niewinnych aniołów teraz umiera, w tym ja. Gdzie jest ta miłość, której pragnę? Gdzie jesteś dawny ty?

Nie otwieraj ust, niech będą zamknięte. Ale czy tak będzie zawsze? Oczywiście, że nie. W końcu uwolnię cię, gdy przestaniesz się mną bawić, bawić w chowanego z moim sercem, któremu każesz za każdym razem się chować. Ono cię słucha, jest tobie wierne i nigdy nie przestaję bić, gdy jesteś w pobliżu, mimo ono samo tego pragnie, pragnie uciec wraz ze mną. Uwięziłeś je i zawsze pozostanie z tobą. W klatce zrobionej z nienawiści i przekleństwa, którym jesteś ty.

Gdybym mogła cofnąć się o krok, zrobiłabym to. Zamknęłabym oczy. Nie zauważyłabym cię, byłabym wolna. Mogłabym odlecieć stąd gdzieś daleko i pozostać sobą na zawsze. Mam teraz dla siebie przestrogę - nie otwieraj oczu. Gdy będziesz otoczony ciemnymi chmurami, z których padają deszcze zczerniałe od wszystkich twoich wad. Może, gdy to nas nie zaleje, będzie nam łatwiej.

Gryzące mnie pytania rzucane są jedynie przez ciebie. Chciałabym odrzucić je i sprawić, by omijały mnie szerokim łukiem. Błądziły pośród chmur, gdzie mnie nie ma. Popełniłam grzech. Moim miejscem zamieszkania nie jest już niebo. Za późno na powrót, to nie takie łatwe.

Droga jest pełna pułapek, zawróciły mi one w głowie. Wszędzie jesteś ty. Mam ochotę wykrzyczeć jak bardzo cię nienawidzę, ale nie umiem. Jesteś zabójcą, który mnie chroni. Nie wpuszczę już cię więcej. Jesteś od teraz nieznajomym, którego kiedyś uważałam za miłość swojego życia.

Widzisz jak bardzo mnie zmieniłeś? Wszystko jest twoją winą. Teraz wszystkie cele będą odwrócone w twoim kierunku. Teraz twoje własne słowa nastawię przeciwko tobie, zobaczysz jak to jest być na celu diabła.  Strach wtedy przeszywa nas. Nie chce odpuścić. Bałam się zawsze ruszyć, bałam się, że jak zrobię nieodpowiedni krok będzie po mnie. Twoja broń jest niebezpieczna jak sam ty. Przekonałam się o tym wiele razy.

Zanim to zrobię, oddaj mi klucz. Muszę uwolnić moje serce z twoich objęć. Stały się one zbyt zimne, by je utrzymać, zamarzły. Wyrządziłeś mi wielką ranę, nieuleczalną. Mogę teraz powiedzieć to śmiało, zupełnie bez mówienia: zamknij twoje BOCA. 

BocaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz