•Rozdział 35 • Światło w tunelu •

457 12 4
                                    

Królowa obudziła się z samego rana w ramionach męża. Tym razem to ona jako pierwsza się przebudziła. Nie chciała budzić, męża bo uważała, że ma prawo jeszcze chwilę odpocząć. W końcu są to jego ostatnie chwile wolności. 

Jak co dzień od razu klęknęła przed swoim krzyżem, i krucyfiksem, który wisiał w jej komnacie i zaczęła poranną modlitwę. Zawsze była przy tym bardzo skupiona i nie lubiła gdy coś jej w tym przeszkadzało. Kiedy tylko zaczynała modlitwę zamykała oczy i odpływała wręcz do innego świata.

Kiedy ona była pogrążona w modlitwie książę również w końcu się przebudził. Chciała przytulić się do żony, ale zorientował się, że nie ma jej w loży. Otworzył swoje oczy i zobaczył królową klęczącą na klęczniku. Wpatrywał się w nią jak zahipnotyzowany. Miał wrażenie, że jest boginią, a nie człowiekiem. Po chwili w końcu jednak skończyła swoją modlitwę.

- Witaj książę - przywitała go i przysiadła koło niego na łożu - Spałeś tak potulnie, że nie chciałam cię budzić.

- Wolę, jak to ja budzę się pierwszy - zaśmiali się oboje - Mam ciebie przynajmniej na dłużej przy sobie - stwierdził.

- Wiesz, że dzisiaj już trzeba załatwić pewne sprawy? Twoja koronacją sama się nie zrobi, a i ty musisz się przygotować - uśmiechała się do niego z powagą.

- Król - powiedział bardziej do siebie - Nie wiem czy sobie poradzę... - martwił się. Te myśli krążyły po jego głowie od dawna.

- Ty masz sobie nie poradzić? - chwyciła go pokrzepiający za ręce - Ze wszystkim sobie poradzisz, wiem to! - była pewna swoich słów. Będzie mądrym i sprawiedliwym władcą.

- Boje się, że popełnię błąd, którego nie będę mógł naprawić - postanowił jej się wygadać, bo jak nie jej to komu? Nikt go tak dobrze nie zrozumie.

- Człowiek uczy się na błędach. Nie ma na tym świecie ideału. Jedni błądzą i długi zajmuje im znalezienie właściwej drogi, a inny odnajdują ją bez problemy. Ale pamiętaj - delikatnie uniosła jego twarz żeby móc patrzeć w jego piękne oczy - Każdy w końcu wyjdzie na prostą.

- Chyba znam jeden ideał - spojrzał na nią z szelmowskim uśmiechem, ale potem ponownie spoważniał - Ty Jadwigo jesteś ideałem. Dzięki tobie każdemu człowiekowi, w najgorszej sytuacji, zapala się światło w tunelu.

- Uwierz mi, że wcale taka nie jestem. Staram się, ale nie raz popełniam błędy - stwierdziła.

- Nie bądź taka skromna. Każdy twierdzi, że jesteś wyjątkowa i jedyna w swoim rodzaju - bardzo często słyszał pogłoski o Jadwidze i to same dobre.

- Dążę do tego żeby być zapamiętaną. Chcę dać dobry przykład ludziom. Od początku babka mi powtarzała żebym postępowała tak, aby poddani mnie dobrze zapamiętali - wspominała słowa królowej Elżbiety.

- Na pewno tak się stanie - ucałował jej dłoń, kiedy ktoś zapukał do drzwi.

- Pani! - usłyszeli dobrze im znany głos - Przybyła Jadwiga Pilecka z córką! - poinformowała ich Ersebeth.

- Niech chwilę zaczekają! - odwróciła się do męża - Widzisz? Sprawy już nas wzywają - te słowa niepocieszyły księcia, ale w końcu zdecydował się wstać i ubrać.

Oboje szybko włożyli swoje szaty. Królowa założyła zieloną suknię w kwiaty, a na ramiona nałożyła białe futro. Książę jak zawsze pomógł jej ją dopiąć, sam zaś również włożył swoją ciemną szatę ze złotymi zdobieniami. W końcu oboje wyszli z sypialni królowej, a przed nimi już stała Jadwiga i Elżbieta.

- Królowo, królu - obie niewiasty skłoniły się przed władcami - Przybyłyśmy, aby się pożegnać - królowa spojrzała na męża ze zdziwieniem.

Serce nie zna granic - Andegawenka I PoganinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz