Nigdy nie myślałam, że to, co właśnie zobaczyłam, będzie kiedykolwiek możliwe. A jednak. Na pierwszy rzut oka wszystko to wyglądało jak deszcz meteorytów. Niestety, ja wiedziałam jak było naprawdę, a co za tym idzie - jak cholernie zła rzecz musiała się wydarzyć. Z nieba nie spadały rozpalone odłamki materii międzyplanetarnej, które byłyby o wiele łatwiejsze do wyjaśnienia. Były to anioły. Mieszkańcy królestwa niebieskiego z ogromną prędkością upadali jeden za drugim w różnych zakątkach świata - krajach Europy, Azji, Afryki.
Minęło już kilka godzin od upadku. W mojej głowie rozbrzmiewały dudniące głosy zagubionych aniołów, które nie wiedziały co się stało i czemu nie mogą wrócić do domu. Bardzo chciałam zasnąć, lecz nie było to możliwe. Krzyki rozpaczy były równie głośne co dzwony kościelne wybijające brzdęk wołający ludzi na mszę niedzielną. Raz za razem przewijały się dwa imiona, które boleśnie wyryły się w mojej czaszce - Metatron i Castiel. Wiedziałam o nich niewiele, głównie to, co opowiedział mi ojciec. Metatron był skrybą Boga jeszcze zanim ten opuścił niebo, Castiel natomiast, jednym z najbardziej ludzkich aniołów - jednym ze zbuntowanych. Zastanawiałam się, co oni mogli mieć wspólnego z upadkiem.
Głosy zaczęły powoli cichnąć, lecz ból głowy nie ustawał. Odczuwałam niepokój związany z obecnością aniołów na ziemi. Byłam chroniona przed ich wzrokiem, ale jeżeli byłam w stanie wyczuć ich energię, to oni będą w stanie wyczuć moją. Tata wyszedł jakiś czas temu, żeby zbadać miejsce upadku niedaleko naszego domu, ale dalej nie wracał. Próbowałam skupić się na czytaniu trzymanej w ręce książki, co było niezwykle trudne - litery rozmazywały mi się przed oczami, a myśli biegły swoim niepohamowanym torem. Z grymasem odrzuciłam wolumin w kąt pokoju i spojrzałam na zegar stojący na szafce nocnej - wskazówki były idealnie ułożone na 12. Przetarłam zmęczone oczy. Na moich wargach wybrzmiało ciche ziewnięcie. Postanowiłam nie toczyć dalej walki z sennością.
***
Śmiech - złowieszczy, pełen chorobliwego poczucia wygranej. Rozbrzmiewał w mojej głowie dudniącym echem. Obróciłam się na drugi bok, mrużąc oczy przez oślepiający blask słońca. Przez całą noc wierciłam się na łóżku, nie mogąc zasnąć na dłużej niż pół godziny. Anielskie radio było ostatnimi czasy wyjątkowo nadużywane. Z przerażającymi, purpurowymi workami pod oczami zeszłam do kuchni w nadziei na znalezienie tam, jak codziennie, świeżo usmażonej jajecznicy. Ze zdziwieniem zauważyłam, że pomieszczenie wyglądało tak, jak zostawiłam je wczoraj - brudne naczynia po obiedzie, które obiecał umyć tata, niedopite resztki zimnej już herbaty, bordowa bluza zarzucona na oparciu krzesła. Zmarszczyłam brwi. Wyjęłam z kieszeni telefon i spojrzałam na wyświetlacz - zero wiadomości. Spróbowałam się dodzwonić, lecz przywitała mnie poczta głosowa. Coś było nie tak.
Nagle w mojej głowie rozbrzmiał głos kobiety, której nie rozpoznałam - pierwszy raz musiała korzystać z anielskiego radia. "Mam go. Mam Castiela." Ton jej słów mnie przeraził. Poczułam, że nie mogę tego tak zostawić - z tego, co usłyszałam od ojca, Castiel jest dobry. Napisałam krótką notatkę i przypięłam w widocznym miejscu, aby w razie powrotu, tata wiedział, dlaczego mnie nie ma. Wsiadłam do samochodu i ruszyłam w kierunku, który z nieznanej przyczyny wydawał mi się odpowiedni. Nie było to aż tak daleko jak się spodziewałam, więc po niecałej godzinie byłam na miejscu. Energia pulsowała w moich żyłach, jakby ktoś specjalnie kierował mnie do tego konkretnego domu.
Podeszłam do drzwi i przez ułamek sekundy wahałam się, czy aby na pewno była to dobra decyzja, lecz zanim zdążyłam dokonać wyboru, ktoś dokonał go za mnie. Do pomieszczenia praktycznie wciągnęła mnie rudowłosa kobieta dosyć niskiego wzrostu. Machnęła ręką, próbując mnie odrzucić na bok, co jednak ku jej zdziwieniu, nie przyniosło oczekiwanego rezultatu.
![](https://img.wattpad.com/cover/251646941-288-k203996.jpg)
CZYTASZ
There's no place like home//Supernatural
FanfictionUpadek aniołów z nieba spowodował niemałe zamieszanie zarówno w życiu Raven, jak i braci Winchester. Walki pomiędzy legionami skrzydlatych sprawiały, że świat zaczynał stawać na głowie. Niestety, nieświadomy sprawca całej sytuacji, stał się człowiek...