Witam Was bardzo serdecznie.
Zapraszam do czytania!21.12.2020
Siedząc na tyłach czarnej limuzyny, tuż obok brunetki, Marinette czuła się bardzo dziwnie i obco. Bała się ruszyć i miała wrażenie, że serce zaraz wyskoczy jej z piersi. Miała coraz większe wyrzuty sumienia a wzrok niejakiej "Lilii", utwierdzał ją w przekonaniu, że coś jest nie tak. Postanowiła mimo to, że nie będzie z nią zaczynała niepotrzebnej rozmowy. Ku jej zaskoczeniu to właśnie brunetka, wykonała ten ryzykowny krok.
— Nie denerwuj się tak, przecież cię nie porywam! — zaśmiała się, ukazując szereg białych zębów. Marinette kiwnęła niemrawo głową i uniosła kącik ust do góry. — Widzę, że masz jakie konkretne pytanie do mnie, mam rację? — przestała się śmiać i popatrzyła na swoją towarzyszkę.
Marinette przełknęła ślinę i odwróciła głowę w stronę szyby, wbijając wzrok w krajobraz za nią.
— Nadal zastanawiam się, dlaczego mi pomagasz — wyznała zgodnie z prawdą. Lila wtedy wywróciła niewidocznie oczami, tak, aby kobieta tego nie zauważyła. — Dlaczego akurat ty?
— Tak jak powiedziałam zawiozę cię do rodziny, przyjaciół i do chłopaka. Padło akurat na mnie, ale uwierz. Nie musisz zaprzątać sobie tym głowy. Ze mną będziesz bezpieczna..
Ponownie kiwnęła na jej słowa głową.
Nadal jednak nie była do tego wszystkiego przekonana. Może powinna zadzwonić do Alyi? Ona na pewno już wie, że wraca do Paryża. Lila wydaje się na osobę, która analizuje wszystko bardzo szybko i od razu przechodzi do działania. Możliwe, że już nawet zawiadomiła jej rodzinę o powrocie. Powinna być w jakimś stopniu być wdzięczna?
— Czy mogłabym zadzwonić do przyjaciółki? — zapytała niepewnie, kolejny raz zwracając się do brunetki.
— Naturalnie — powiedziała, poprawiając swoje brązowe włosy. Marinette zachwyciła się jej urodą. Gdyby miała zgadywać to powiedziała by, ze jest stu procentową włoszką. — Pozdrów ją ode mnie.
Zgodziła się, wyciągając przy okazji urządzenie, z którego miała zadzwonić do przyjaciółki. Mimo to, jak na jej nieszczęście nie było jakiego kolwiek zasięgu. Westchnęła ciężko, będąc bardzo nie zadowolona z przebiegu sytuacji.
Lila w tamtej chwili jednak zadała sobie z czegoś sprawę. Kobieta miała przy sobie telefon, który najprawdopodobniej był kontrolowany i widoczny dla Adriena Agresta. Oznaczało to, że blondyn mógł już wiedzieć gdzie jest i od razu mógł przejść do odzyskania jej. Lila zrobiła się bardzo nie zadowolona. Nie mogła po sobie tego pokazać, mimo to, musiała coś zrobić.
— Nie masz zasięgu? Daj mi ten telefon, może to naprawię — zwróciła się z pomocą oraz ze sztucznym uśmiechem.
Marinette niemal od razu podała brunetce swoją własność. Lila odbierając od niej urządzenie w myślach chwaliła samą siebie za jej wspaniałą grę aktorską. Chodź prawdę mówiąc, było jej szkoda tej całej Marinette. Dziewczyna weszła w niezłe bagno. Teraz trudno będzie się z niego wydostać. Albo w ogóle się jej nie uda.
Bawiąc się różnymi funkcjami w ustawieniach telefonu, włoszka co jakiś czas patrzyła w przednie lusterko, aby dać coś do zrozumienia szoferowi. Mężczyźnie nie trzeba było nic mówić. Od razu zrozumiał i gwałtownie zahamował. Lila wykorzystała to dla swojego planu i "niechcący" opuściła telefon i zgniotła go obcasem.
— O mój Boże! Marinette tak bardzo cię przepraszam! Niezdara ze mnie!
Krzyknęła zrozpaczona kobieta, podnosząc urządzenie i od razu podając je niebieskookiej. Marinette nie skomentowała tego w jaki kolwiek sposób, iż dość mocno uderzyła się w głowę. Kiwnięciem głowy jedynie przekazała brunetce, aby się tym nie martwiła, bo rozumie, że był to nadzwyczajny wypadek.
— Przepraszam was, jak najmocniej — odezwał się kierowca, ponownie ruszając samochodem. — Mały jeleń wyskoczył mi pod koła niespodziewanie. Stąd ta cała sytuacja.
— Rozumiemy. — powiedziała Lila, uśmiechając się słodko. — Nie marnujmy już czasu. Felix ucieszy się, gdy będziemy wcześniej.
— Naturalnie.
Marinette słysząc tą wymianę zdań nieco się zdziwiła. Była przekonana, że Lila od razu zabiera ją do Paryża..
— Oh, Marinette, wybacz — rzekła, kiedy spostrzegła, że kobieta na nią patrzy. — Oczywiście zawiozę cię do domu, jednak po drodze muszę wstawić się do Felixa de Vanily, o którym wspominałam już dużo wcześniej. Nie masz nic przeciwko?
Co miała wtedy powiedzieć? Jasne dla niej było, że musiała się zgodzić. W innym wypadku pewnie wywaliła by ją z samochodu i na piechotę musiała by iść i szukać jakiegoś schronienia lub łapać stopa. Powoli zaczęła żałować tego wszystkiego. Ponadto jej myśli nadal wędrowały do tego bogatego i zakochanego w sobie blondyna. Było bardzo źle. Ciekawa była czy brunetka znała Adriena lepiej niż ona sama. Nie wydaje się, aby za nim przepadała, jednak i tak musiała coś o nim wiedzieć. Bała się o to spytać, więc zrezygnowała.
— Signora Lilo, abbiamo compagnia. Sembra che l'hanno rintracciata* — powiedział nagle szofer w nieznanym dla Marinette języku. Wiedziała, mimo to, że skierowane są do Lilii. I wcale nie oznaczały nic dobrego.
Kobieta nagle prychnęła pod nosem i widać było, że wypowiedź mężczyzny nie zachwyciła ją. Zanim jednak zdążyła cos powiedzieć, jej wybawczyni uderzyła ją z łokcia w głowę, przez co straciła przytomność. Marinette nie spodziewała się takiego wybiegu wydarzeń. Ale chociaż będzie mogła trochę odpocząć..
Rossi w tym samym czasie wyciągnęła z tylnego siedzenia nieduży karabin i załadowała go. Wiedziała, a raczej przypuszczała, że prędzej czy później te ździerstwa ją znajdą. Dlatego musi je zniszczyć jak najszybciej to możliwe. A mogli siedzieć spokojnie na dupie i nie wchodzić jej w drogę..
— Oluo, otwórz szyberdach — rozkazała w wyczuwalną złością w głosie, przy okazji zakładając na siebie kamizelkę kuloodporną. — Pozbędę się tych szkodników raz na zawsze!
Mężczyzna wykonał jej polecenie i od razu otworzył szyberdach. Lila wychyliła się i dokładnie przyjrzała się osobom, które ją śledziły. Okazało się, że tymi osobami, był Plagg oraz Tikki, których miała niestety czelność poznać. Ku jej zaskoczeniu nie było z nimi Agresta..
— ODDAWAJ MARINETTE, TY PUSTA KŁAMCZUCHO — krzyknął przeraźliwie czarnowłosy, również celując w jej stronę bronią.
Lila uśmiechnęła się ironicznie.
— Parę słów za dużo, smarkaczu! — odpyskowała mu równie głośno a potem z jej broni padła seria pocisków w czarne BMW, które z całych sił chciało je omijać. Droga była jednak za wąska. Powodowało to, że auto nie mogło płynnie manewrować, aby unikać pocisków.
Rossi wreszcie zdołała trafić w koło czarnego samochodu i tym samym zdołała zatrzymać tą upierdliwą dwójkę. Zadowolona z siebie, wróciła do środka samochodu i odetchnęła z ulgą, przymykając powieki.
— Możesz już zamknąć szyberdach, Oluo...
— Robi się szefowo...
Otworzyła szeroko oczy słysząc głos, który nie należał do jej szofera. Kiedy za kierownicą zobaczyła osobę, którą nienawidzi całym sercem, nie mogła opisać swojej złości i zdziwienia jednocześnie. Jego blond czupryna oraz uśmiech, który widziała w lusterku wprawiał ją o mdłości. Wolała by już umrzeć niż siedzieć z nim w jednym aucie.
— Trochę minęło od naszego ostatniego spotkania, Rossi. Co nie? Fajnie, że możemy pogadać w takich okolicznościach...
*Pani Lilo, mamy towarzystwo. Wygląda na to, że ją wyśledzili.
CZYTASZ
𝑺𝒚𝒄𝒚𝒍𝒊𝒂|𝑴𝒊𝒓𝒂𝒄𝒖𝒍𝒐𝒖𝒔
FanfictionDla Ciebie mógłbym zabić, Marinette. Jednak nigdy nie zrobię tego bez Twojego pozwolenia. Kontynuacja książki. Pozostała część znajduje się na koncie @catvra. (づ。◕‿‿◕。)づ