Odwiedziny

48 3 0
                                    

Następnego dnia obudziłam się nie wypoczęta. Mama zawołała mnie na śniadanie, a ja ledwie wywlekłam się z łóżka by zejść na dół do kuchni. Jak już zeszłam mama powiedziała:
-Witam śpiącą królewne, dzisiaj wzięłam wolne od pracy. O 13 idziemy do Weasley'ów.
Co? Już o 13? Nie to że się nie cieszę, bardzo polubiłam bliźniaków i resztę i fajnie że ich znowu zobaczę. Ale jest już 10 i zaraz będę musiała zacząć się szykować. Szybko zjadłam śniadanie i poszłam do mojego pokoju. Myślałam nad tym co ubrać w odwiedziny. Czarną bluzkę, czy białą, a może sweter? Nie, jest ciepło. Ubrałam jednak czerwoną cienką bluzkę i zanim sie obejrzałam była już 12. Zeszłam na dół do mamy, a ona patrzyła na jakieś zdjęcie. Spytałam:
-mamo na co tak patrzysz? - chyba sie trochę wystraszyła.
-a nic, stare zdjęcie z znajomymi
-o pokaż-podeszłam i zobaczyłam na zdjęcie-czy to Pani Weasley?-spytałam widząc ją na zdjęciu, ruszajym się zdjęciu tak swoją drogą.
-tak, byłyśmy najlepszymi przyjaciółkami w dzieciństwie.-skoczyła mówić z jedną spływającą łzą na policzku.
-jak to byłyście? Już sie nie przyjaźnicie?-spytałam zmartwiona
-to było ostatnie zdjęcie razem, potem zaszłam w ciążę z twoim tatą-wskazała go na obrazku-i po urodzeniu ciebie przeprowadziłam tu, by cie chronić.
-chronić? przed czym?
-dowiesz się już niedługo obiecuję...-skoczyła mówić z uśmiechem.
Bez słowa poszła do kuchni i zaczęła się pakować, ja poszłam po torbe, telefon i inne takie do mojego pokoju. Mama po chwili zawołała mnie że już idziemy. Zeszłam i odrazu przeniosłyśmy się pod jakiś duży dziwny dom.
-A oto nora- powiedziała uśmiechnięta mama.
Podeszłyśmy do drzwi i zapukałyśmy. Otworzyła nam Ginny
-Dzień dobry, wejdzcie.
-Dziękuję-powiedziala mama i puściła mnie przodem
Kiedy weszłam zobaczyłam Panią Molly, Pana Arthur'a, Percy'ego, Rona i Ginny. A gdzie bliźniaki? rozejrzałam się ale nadla ich nie widziałam.
-Zapewne szukasz Freda i Georga?-spytał Pan Arthur
-Ta..tak-odpowiedziałam rozkojarzona
-Znajdziesz ich za domem, jak zawsze robią jakieś wynalazki, no idź!-powiedział uśmiechnięty
-Dobrze, dziękuję-powiedziałam wychodząc za próg domu. Odrazu pobiegłam za dom, a tam stali rudzielce i chyba im coś wybuchło bo byli cali brudnej i poszarpani.
-No nie znowu to samo, trzeba zmienić coś w tym przepisie!-powiedział zdenerwowany George.
-Cześć chłopaki..-powiedziałam trochę cicho.
-O cześć Emily, nie zauważyliśmy cię-powiedział Fred podchodząc do mnie i przytulając na powitanie. Sekundę później George zrobił to samo.
-Co wy tu tworzycie?-spytałam
-No wiesz bo my ogólnie...-Fred zaczął mówić ale przetrwały mu wołania Molly na obiad.-powiemy ci później, a teraz chodź coś zjeść.
-Okej-objęli mnie ramionami z dwóch stron i poszliśmy do Nory.
-No siadaj Emily, gdzie chcesz? Koło Freda i Georga czy obok Rona?
-Usiądę tutaj-powiedziałam siadając pomiędzy braćmi. Ron chyba nie był zadowolony, patrzył na mnie jagby chciał mnie zabić. Molly zaczęła nakładać jedzenie całej rodzinie.
-Na merlina, jak to pięknie pachnie.-powiedziałam z zachwytem bo naprawdę pachniało nieziemsko.
-Nasza mama gotuję....
-najlepiej na świecie.-dokończył George wypowiedź Freda. Jagby obaj wiedzieli co drugi chce powiedzieć. Zjedliśmy pyszny obiad po czym rodzice poszli porozmawiać, a dzieci się rozeszły. Ja z bliźniakiami poszłam do ich pokoju. Zrobiło mi się zimno, kurde mogłam jednak ubrać sweter. usiadłam i zaczęłam pocierać dłoń o dłoń z zimna.
-Zimno ci? - spytał Fred
-Trochę..
-Masz załóż to-Fred podał mi sweter z wielkim F na środku. To chyba jego.
-Nie no co ty
-Nie gadaj tylko zakładaj-powiedział śmiejąc się pod nosem
Założyłam go, leżała nam mnie jak worek, był miękki, ciepły i... i pachniał perfumami. Był wspaniały.
-leży jak ulał-powiedział rozbawiony George
-Może troszkę za duży ale ważne że Emily jest ciepło. Jest ci ciepło tak?
-Tak, tak jest idealnie.-powiedziałam z uśmiechem, po chwili Fred odwzajemił uśmiech. Zaczęliśmy rozmawiać o szkole, dużo mi opowiedzieli, że są tam jakieś domy, że oni są w Gryffindorze. Dowiedziałam się że jestem do tyłu z nauką, ale jakoś dam radę szybko przyswajam nowe rzeczy. Po skończeniu tematu szkoły zaczęli opowiadać jakieś zabawę historie z ich życia. Nigdy tak dużo się nie a śmiałam. W pewnym momencie usłyszeliśmy wołania Pana Arthura.
-Dzieci zejdzcie na dół, szybko.
-Już idziemy!-przykneli razem chłopcy.
Zeszliśmy razem, po chwili doszła reszta rodzeństwa. Molly powiedziała
-Burza nadchodzi i to dość poważna. Nikt nie wychodzi z domu, a wy kochane dzisiaj nocujecie u nas, nie możemy pozwolić by coś wam sie stało podczas powrotu do domu.-uśmiechnęłam się tylko. Mama zaczęła rozmawiać z Molly, a ja poszłam z bliźniakami z powrotem do ich pokoju.
-No to dzisiaj śpisz u nas mała.-powiedział Fred
-Wiadomo-odpowiedziałam śmiejąc się.
Weszliśmy do pokoju, a chłopcy zaczęli się kłócić z którym mam spać w łóżku. Weszła pani Molly i powiedziała że da mi materac i śpię na podłodze. Uśmiechnęłam się, bliźniaki jednak wręcz przeciwnie. Nagle do pokoju wleciał materac a nastanie położył się na ziemi a ja na nim. Doleciała kołdra i poduszki. Chwilę leżałam, a George powiedział że idzie sie umyć. Zostałam sama w pokoju z Fredem. Leżałam aż w pewnym momencie poczułam jak materac po mojej lewej ugina się, to Fred położył się obok mnie bez bluzki! Miał na sobie tylko spodnie od piżamy. Przykrył mnie i sobie kołdrą, i powiedział mi do ucha:
-Dobranoc księżniczko..-powiedział zmęczonym głosem
-Dobranoc..- czekaj co,czy on powiedział do mnie księżniczko!?
Chwilę później kiedy już tak właściwie zasypiałam, poczułam jak obejmuje mnie w tali i wtula sie we mnie. Dalej już nic nie pamiętam.
Następnego ranka obudziłam się oczywiście w ramionach Freda, odwróciłam się i widziałam jak George śmieje się pod nosem patrząc na mnie i swojego brata.
-Co sie chichrasz? - spytałam zaspanym głosem.
-A nic, nic, poprostu słodko razem wyglądacie..-uśmiechnął się do mnie uroczo.
-Bez przesady-nie skończyłam mówić bo przerwał mi głośny śmiech Freda leżącego za mną.
-Co sie śmiejesz idioto-spytałam
-George ma racje
-W czym? W tym że słodko razem wyglądamy? No co ty?
-A no mówie ci, a to znaczy że musimy sie teraz razem trzymać, żeby zawsze słodko wyglądać.-skoczył z głupim uśmiechem na twarzy
-No dobrze, dobrze. - powiedziałam odwzajemniajac uśmiech.
-Wstawiać śpiochy, Śniadanie!-krzyczała Pani Molly z kuchni.
-Dobrą idziemy-powiedział George
Zeszliśmy na dół i wszyscy jakoś dziwne na mnie patrzyli, moja mama patrzyła jagby zobaczyła ducha, całe rodzeństwo się uśmiechało i nawet trochę śmiało, a bliźniacy patrzyli na siebie z upiórnym uśmiechem.
-O co chodzi? Źle wyglądam?-spytałam chłopaków cicho.
-Nie, wyglądasz jak zawsze dobrze, tylko że masz na sobie mój sweter..-powiedział zadowolony z siebie Fred.
O NIE, NIE, NIE, NIE. Poprzedniego dnia dał mi swój sweter bo było mi zimno a ja o tym zupełnie zapomniałam i tak zasnęłam. Po chwili dziwna atmosfera minęła. Zjedliśmy wspólne śniadanie. A jak już minęła dłuższa chwila mama powiedziała że wracamy do domu. Mamy umówiły się że widzimy się pierwszego dnia szkoły na peronie 9¾.
Jak wróciłyśmy do domu mama wypytywała sie mnie czy poznałaś sie z bliźniakami. Jak mi sie z nimi rozmawia i oczywiście pytała o ten sweter, powiedziałam tylko że było mi zimno i tyle. Tak swoją drogą to sweter zatrzymalam, a bardziej kazano mi go zatrzymać. Fred powiedział że ma i tak pełno takich a przynajmniej nie będzie mi już zimno.

Okej kolejny rozdział zakończony. Jak wam się podobał? Dziś mamy już 1200 słów.

Panna Black | Fred Weasley*ZAWIESZONE*Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz