Prolog

89 7 2
                                    

Moje życie dzieli się na kilka etapów. Zanim poznałam Zayna, byłam zwykłą studentką z wieloma problemami. Z rodziną, od której nie miałam wsparcia, z nieudanymi związkami. Po Poznaniu Zayna pojawiło się jeszcze więcej problemów. Ktoś nieustannie pragnął mojej śmierci. On okłamywał mnie na każdym kroku. Przyjęłam się do niego jako opiekunka, a zostałam kimś więcej. Dziś jestem matką jego pierwszego syna. Wciąż nie jestem jego żona, ale nie jest mi to na chwilę obecną potrzebne. Jedyna potrzeba która narasta we mnie z każdym dniem coraz bardziej to, to, aby kochał mnie całym sobą.

Po zabrania kilku najpotrzebniejszych rzeczy z domu Malika wsiadłam do swojego samochodu. Nie miałam żadnego planu, ale musiałam zacząć działać. Zayn nie kontaktował się ze mną od pieprzonych 24 godzin, a ja już wpadłam w paranoje. Nie mogłam pozwolić znów mu odejść. Już raz zostawił mnie na zbyt długi czas. Dużo się wtedy działo.

Zacisnęłam swoje dłonie na kierownicy i wzięłam kilka głębokich wdechów. Musiałam ułożyć w głowie wszystko, co było w niej rozpieprzone. Stałam przed magazynami w środku lasu i czekałam na chłopaków. Louis zajmował się dziećmi, za co byłam mu cholernie wdzięczna. Nie odciągnął mnie od głupiego pomysłu. Wiedział ile znaczy dla mnie Zayn I sam zaoferował pomoc. Harry, Liam  i Niall mieli zjawić się tutaj za niecałe pięć minut. Ciężko było mi wysiedzieć w jednym miejscu. Chciałam to wszystko mieć już za sobą. Chciałam wrócić do swoich dzieci i cieszyć się życiem. Ale nie mogłam się nim cieszyć bez tej konkretnej osoby. Zayn sprawiał, że każdego dnia na moich ustach pojawiał się uśmiech. Nie było między nami kolorowo, ale oboje się staraliśmy. Chcieliśmy, aby nasz związek w końcu był stabilny. Owszem nie unikniemy kłótni, ale postaramy się, aby było ich zdecydowanie mniej. Wszystko szło by jak najlepiej, gdyby Veronica w końcu dała sobie spokój. Nie docierało do niej, że Malik nic do niej nie czuje. Uparcie twierdziła, że to ona jest jego pieprzona miłością. Nie było tak, on pozbył się jej ze swojego serca bardzo dawno temu. Skąd to wiedziałam? Miałam pewnego rodzaju instynkt. Poznałam go na tyle dobrze, że wiedziałam kiedy kłamał, a kiedy mówił prawdę.

Na początku naszej pieprzonej znajomości, ciężko było mi go rozgryźć. Był zamknięty, nie mówił mi o tym, co działo się w jego życiu. Byłam na niego za to wściekła, jednak z czasem dotarło do mnie, że robił to tylko po to, by mnie chronić. Cały ten pieprzony czas starał się mnie chronić przed złem tego świata. Wtedy wydawało mi się to absurdalne, bo przecież nie byłam zagrożona. Nie wiedziałam jednak do czego była zdolna czarnowłosa wywłoka.

Z rozmyślań wyrwał mnie dźwięk płukania w szybę. Szybko spojrzałam w tamtą stronę z przerażona mina. Przez pewien moment byłam pewna, że któryś z przydupasów Veronici zauważył mnie I teraz zginę. Moje insynuacje były jednak błędne. Po drugiej stronie pojazdu, Z szerokim uśmiechem na ustach stał Niall. Średniego wzrostu blondyn o jasnych oczach. Pokręciłam głową na boki i nie ostrzegając go otworzyłam drzwi.

- Idioto, myślałam, że to któryś z nich-Warknęła w jego stronę pełna frustracji.

- Wybacz słońce, nawet nie wiesz jak zabawną minę miałaś - Zaśmiał się szczerze, a ja wymierzyłam mu cios prosto w ramię. Chłopak złapał się za nie i rozmasował miejsce, które widocznie musiało go zaboleć.

- Dobra, więc robimy tak. Harry i Niall idą od tyłu, a ja razem z Liamem wchodzimy od przodu. Dookoła nas rozstawieni są ludzie Marco i mają nas wszystkich na oku.- Rozejrzałam się dyskretnie po okolicy, a raczej po tym, co mogłam dostrzec w totalnej ciemności. Chłopcy zgodnie pokiwali głowami, że zrozumieli i zabrali wszystko, co było nam potrzebne.

Po wejściu do magazynu ogarnął mnie strach. Całe moje ciało przechodziły dreszcze, a suchość w gardle była uciążliwa. Nie mogłam się poddać, nie teraz gdy byłam tak blisko. Mocniej złapałam dłońmi broń i ruszyłam za Liamem, który szedł ciemnym korytarzem przed siebie. Byłam cały czas za nim. Starałam się uważnie rozglądać, ale było ciemno i gówno co widziałam. Na końcu korytarza, którym szliśmy widać było jasne światło. Spojrzałam na Liama, jednak ten nawet na chwilę nie spojrzał na mnie. Widziałam po nim, że stara się być opanowany i nie zatrzymać mnie. Wiedział, że jestem cholernie uparta i jeśli coś sobie postanowię, to to zrobię.

- Dobrze wiesz, że ode mnie się nie uwolnisz.- głos Veronici dotarł do moich uszu w momencie, w którym stanęłam bliżej wejścia do pomieszczenia. Chciałam zobaczyć co działo się w środku, jednak moja odwaga mi na to nie pozwalała.

- Miejmy to już za sobą Veronica. Zabij mnie, ale daj spokój Miley i moim dzieciom.- Głos Zayna był naprawdę słaby. Każde słowo wypowiadał bardzo ostrożnie, a ja słysząc je dostawałam szału. Dlaczego ten pieprzony idiota się nie bronił? Dlaczego poddał się w tak kiepskim momencie?

- Strasznie szybko się poddajesz Malik. Kiedyś nie była z Ciebie taka ciota. - prychnęła.

W pomieszczeniu słychać było dźwięk odbezpieczenia broni. To był moment, w którym musieliśmy zacząć działać.
- Skoro prosisz się o śmierć, nie mogę zabrać ci tej przyjemności. - Dałabym sobie rękę uciąć, że właśnie się uśmiechnęła.

Weszliśmy z Liamem do tego samego pomieszczenia, w którym znajdował się Zayn oraz Veronica. Ostatnie co usłyszałam to wystrzał trzech pistoletów w jednym momencie.

____________________

Halo Halo, jest ktoś tutaj z nami?

Dziś wigilia, a co za tym idzie prezenty. My dla was też mamy prezent!

Kochani z okazji świąt życzymy wam wszystkiego co najlepsze. Dużo czasu spędzonego z rodziną i najbliższymi.

Witajcie w drugiej części "Just Protect my Daughter" Nie mogliśmy zostawić Was tak bez wiedzy czy Zayn wróci czy nie.

Pierwszy rozdział zostanie opublikowany dopiero 31.12 bądźcie cierpliwi.

Do zobaczenia!

Just a few steps away || Zayn Malik Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz