5. Ale ona się nie dowie.

222 9 13
                                    

Dziś pierwszy raz spotkam się z Emmą, od jakiegoś tygodnia piszemy non stop o tym, co mamy zamiar robić. Od samego rana chodzę, jak na szpilkach, w sumie nie powinnam się stresować, prawda? Ale to nie takie łatwe, ile razy ja chciałam jej powiedzieć o moim sekrecie.

Tydzień wcześniej....

Kolejny dzień konwersuję z Emmą, przy okazji robię sobie kanapki. Mój telefon wydał z siebie charakterystyczny dźwięk SMS'a.

Emma: Ej, a co ty na to, żeby się spotkać w przyszłym tygodniu?

Ja: Gdzie? I, o której?

Emma: Może wpadnę po ciebie i pójdziemy do galerii, na jakieś jedzonko i do kina. Co ty na to?

Ja: Jak dla mnie spoko. Ale tylko my idziemy, tak?

Emma: Tak. Chcę poznać cię na żywo, no wiesz. A tak ogólnie to doszły mnie słuchy, że Rush był z tobą w szkole. To prawda?

Skąd ona to wie?

Ja: No jest to prawda, ale mnie tam tylko podwiózł, bo nie znałam drogi. Nic wielkiego.

Emma: Mhmmmm... Poczekaj, aż pójdziemy do szkoły. Te suki cię zjedzą.

Ja: Co? Kto?

Emma: Zobaczysz. Szkolne dziwki i tapeciary szaleją za Rush'em.

Ja: Oh, okej. To do zobaczenia w środę.

Emma: Trzymaj się!

Ostatni raz przejrzałam się w lustrze i spokojnie stwierdzam, że wyglądam ślicznie. Zrobiłam delikatny makijaż, a na siebie ubrałam jeansową spódnicę i biały top na ramiączkach. Sprawdziłam w pogodzie, że później ma trochę padać, ale postanowiłam nie brać żadnej bluzy. Zeszłam na dół, biorąc torebkę, pożegnałam się ze wszystkimi i wyszłam z domu.

Tak się stresuję, bo co jeśli mnie nie polubi? Co prawda nie wie kim jestem, a raczej kim byłam...

O matko!

To ona!

Jaka śliczna!

Jej blond włosy lśnią w słońcu, są takie złociste, ułożone w wysokiego kucyka. Na sobie ma uroczą, białą sukienkę powiewającą na wietrze. Jej nogi zdobiły jasno- różowe balerinki. Przez ramię przewieszoną ma czarną torebkę. Gdy podeszła bliżej przyjrzałam się detalom jej twarzy. Niewielki nosek zdobiły piegi i okulary przeciwsłoneczne w cienkiej oprawce. Oczy ma błękitne, ten kolor był podobny do morza w Turcji. Kilka kosmyków włosów opadało na jej twarz, dodawało jej to uroku.

— Hej! – krzyknęła na powitanie, zbliżając się i przytulając mnie.

Jej głos jest taki uroczy.

— H-Hej. – ja natomiast ledwo co się odezwałam.

Od kiedy ja się jąkam?!

— Jesteś taka śliczna. Farbowałaś kiedyś włosy? – dotknęła jednego z moich pasemek.

— Dziękuję, i nie, nie farbowałam nigdy. – wzruszyła ramionami i wypuściła kosmyk, który swobodnie opadł na moje ramię.

— Zazdroszczę, zawsze chciałam być brunetką, a nie niemalże platynową blondyną. I nie spinaj się, przecież nie znamy się od wczoraj, co nie? – zaśmiała się rzucając żartem, na co również parsknęłam krótkim śmiechem. — Ruszajmy, nie obraź się, ale już wybrałam za nas film, ale nie powiem jaki. – nie przeszłyśmy nawet kilku kroków, bo dziewczyna znowu się odezwała. — No dobra powiem, skoro tak bardzo chcesz. Idziemy na ,,Tylko jeden taniec, sir". Czytałam recenzje i ponoć jest to zajebisty film. Rodzaj to komedia romantyczna, która opowiada o księciu. A dokładniej o tym, że on udawał zwykłego nastolatka, bo nie lubił swojego dotychczasowego życia. Spotkał pewną dziewczynę, z którą spotykał się co wieczór na jej balkonie. Jak można się domyślić tańczyli w świetle księżyca i inne takie gówniane, przesłodzone rzeczy. Kiedy ta dowiedziała się, że on przed nią ukrywał swoją prawdziwą tożsamość, nie chciała go znać i już nigdy więcej nie wyszła do niego na balkon. – mówiła dość chaotycznie i prawie nie nadążałam, ale doskonale znałam podobną fabułę. Dosłownie moje życie w skrócie.

(no) PrincessOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz