To będzie dobry rok.

1.1K 83 792
                                    

Marinette siedziała przy biurku przeglądając narysowane w szkicowniku projekty, a na kolanach trzymała swojego pluszowego kotka, którego co jakiś czas bezwiednie głaskała. Obok niej przysiadła Tikki, chrupiąc ciasteczko z czekoladą. Poświąteczny dzień mijał im w spokoju.

Dziewczyna leniwie przeciągnęła mięśnie. Wreszcie mogła się wyspać, spędziła czas z rodzicami, a dodatkowo przed chwilą zjadła pyszny obiad. Żyć nie umierać. Nawet żadna Akuma się ostatnio nie pojawiła, co jeszcze bardziej ją relaksowało.

Z braku pomysłu na jakieś konkretne zajęcie, postanowiła coś poczytać. Wstała od biurka i zamierzała wejść na antresolę, gdzie trzymała ulubione lektury.

W momencie gdy postawiła stopę na podłodze przy schodkach, usłyszała, że ktoś dzwoni do drzwi, a po chwili z dołu odezwała się jej mama.

- Marinette! Masz gościa!

Nastolatka spojrzała na swoje Kwami, które tylko wzruszyło ramionkami i poleciało ukryć się pod łóżkiem. Dziewczyna nie spodziewała się dzisiaj gości. Co najwyżej, Alya mogła wpaść niezapowiedzianie, ale w takim przypadku mama nigdy nie używała sformułowania "masz gościa".

- Kto to może być… - zastanowiła się kierując ku wyjściu z pokoju

- Może to Adrien? - odezwała się z góry Tikki wystawiając łepek spod łóżka.

Marinette się roześmiała.

- Daj spokój. Adrien? To nie jest w ogóle możliwe Tikki. - odpowiedziała i z uśmiechem otworzyła klapę w podłodze, a potem pewnym krokiem zaczęła schodzić na dół.

Gdy zauważyła kto stoi przy drzwiach, potknęła się i o mało nie zleciała na sam dół, gdzie pewien znajomy blondyn właśnie rozmawiał z jej rodzicami.

- A… Adrien?

Przykuła jego uwagę. Zwrócił na nią ciepłe spojrzenie swoich zielonych tęczówek i posłał jej ten swój piękny uśmiech, od którego zawsze robiło jej się gorąco.

- Cześć Marinette.

Jego głos dźwięczał w jej uszach zagłuszając wszystkie inne dźwięki otoczenia. Dziewczyna zdała sobie sprawę, że po tym co usłyszała od niego w Wigilię, stres w jego obecności tylko się zwiększył.

- Co ty… tutaj… ronisz…znaczy robisz!?

Sabine zachichotała cichutko, ale Marinette nie zwróciła na to uwagi. Podeszła bliżej do chłopaka nie mogąc oderwać od niego wzroku. Wydawał się taki nierealny.

Blondyn był ubrany w elegancki czarny płaszcz, który teraz był rozpięty, bo w domu Marinette było bardzo ciepło. Pod płaszczem widać było beżowy golf, na którym odznaczał się zarzucony na szyję chłopaka szalik. Szalik, zrobiony przez nią.

Adrien od razu zauważył gdzie Marinette skierowała swój wzrok i uśmiechnął się szeroko. Widział, że sprawił dziewczynie przyjemność, zakładając go i bardzo się z tego cieszył. Już miał się odezwać, gdy ojciec nastolatki mu przerwał.

- Marinette… - Tom zwrócił się do córki układając rękę na ramieniu chłopaka - … zaproś kolegę do pokoju, nie będziemy przecież tak stać przy drzwiach. Zaraz podam coś słodkiego.

- Tak tak, a ja zaparzę herbatkę. - dodała Sabine

- Bardzo mi miło… - odezwał się Adrien - ale muszę państwa rozczarować. Nie mam niestety dzisiaj czasu, aby zostać dłużej. Może następnym razem.

Rodzice Marinette zatrzymali się w pół kroku i zerknęli na chłopaka ciekawie.

- Więc co się stało? Czemu przyszedłeś? - zapytała Marinette odzyskując wreszcie głos.

To będzie dobry rok ••• Miraculous/One shot •••Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz