Golden Light // Jongkey
Wzdycham cicho, świadom, że znów dałem się oczarować tym nostalgicznym pieśniom wiatru. Ile bym dał, żeby ciemności moich nocy choć raz rozświetliła taka złota latarenka...
Wzdycham cicho, świadom, że znów dałem się oczarować tym nostalgicznym pieśniom wiatru. Ile bym dał, żeby ciemności moich nocy choć raz rozświetliła taka złota latarenka...
Z Jonghyunem każdy letni dzień potrafił zmienić się w niezapomnianą przygodę.
I pomyśleć, że wszystko zaczęło się od niepozornego stuk stuk, dobiegającego zza błękitnej ściany.
Taemin lubił swój cień. Nie potrzebował do towarzystwa nikogo innego.
W całym tym tonącym w szarościach peronowym obrazku tylko ciągnące się tuż za granicą chodnika tory jawiły się nieco bardziej optymistycznie, jako droga ku nowości i zmianom. Ich twarda struktura posłusznie uginała się pod ociężałością przyjeżdżających i odjeżdżających pociągów, umożliwiając kolejnym strumieniom zagub...
Tramwaj numer dwadzieścia sześć ruszył przez miasto, płynąc powoli przez koloryt dnia, swoją rozklekotaną obecnością dodając uroku ulicznemu krajobrazowi.
Lee Taemin miał paskudny nawyk ignorowania telefonów.
Kim Kibum naprawdę uwielbiał modę. Wiedział o tym absolutnie każdy, dlatego zupełnie nikt nie zdziwił się, kiedy pewnego dnia wyszedł z domu w nieco za dużym, ale bardzo twarzowym kapeluszu. Opowiadanie, którego moje skłonne do sentymentów serce nie pozwoliło skazać na stracenie. Kochajmy 5HINee.