Nie uważam, że ludzie są dobrzy w miłości ani w innych relacjach międzyludzkich. Czasami przychodzi czas, gdzie związek nie ma prawa przetrwać i wyrządza wiele krzywd poprzez kłótnie i brak akceptacji. Odległość stanowi przeszkodę, która momentami jest największym argumentem do sprzeczek, jednocześnie będąc potworem, pobudzającym wszelkie negatywne emocje. Co się dzieje, kiedy ktoś nagle powraca? Pojawia się w najmniej oczekiwanym momencie w miejscu, w którym teraz być nie powinien. Co się stanie, kiedy ktoś pojawi się w czymś życiu w okresie, w którym życie układa się niemalże idealnie? Czy dawne relacje pobudzą niechciane emocje, które potargają całe dotychczasowe życie, czy może nie zmieni się nic, oprócz faktu, że ten ktoś tu jest? Największym problemem jest to, że to nie jest ktoś. To jest ON. A to ONA.