Jeju, nie wierzę że to piszę...
Więc...
No, potrzebuję się wyżalić, bo pisząc to płaczę, cholera jasna.
Ale co się stało?
Otóż tak:
Często małe dzieci wytykały mnie palcami i krzyczały na mój widok.
To rozumiem, nawet się już przyzwyczaiłam.
Ale dzisiaj wydarzyło się coś, przez co ryczałam jak bóbr na środku parku.
Mały człowieczek, level może szósty, wskazał na mnie palcem i krzyknął do mamy: "co się stało tej dziewczynce?" I poszłabym sobie dalej, jakoś się z tym godząc, ale przez odpowiedź tej kobiety nagle odechciało mi się walczyć z chorobą...
"To jest patologia, nie podchodź".
Ja potrzebuję żeby mnie ktoś pocieszył...