Przymierzam się do napisania książki w nurcie YA. Mam na liście trzy takie pomysły i wolałabym je napisać wcześniej, bo za jakiś czas pewnie nie będę umiała tego zrobić i jest mi zwyczajnie lepiej mi ze starszymi postaciami. Nie jestem jednak pewna, czy jeden pomysł jest okej:
W Salonikach (dopisek „Galicyjskich”) trwają przygotowania przed nadchodzącymi wyborami na wójta gminy. Jagoda (14 l.) wbrew rodzinie zakłada zespół muzyczny i zajmuje się organizacją koncertu w duchu zagranicznych przebojów sprzed lat. Do ekipy dołączają najlepsza przyjaciółka Gabrysia oraz nowy kolega, czarnoskóry Ash. Nie idzie to po myśli babci Antoninie, która boi się o przegraną w wyborach, tym bardziej że w całą zabawę został zaangażowany również dziadek Edek.
Siostra Jagody, Honorata (17 l.), w tym czasie nawiązuje bliższy kontakt ze znanym pisarzem kryminałów, aby zeswatać go ze swoją mamą. Chociaż ma uraz do siostry po rozwodzie rodziców, postanawia jej pomóc i uszyć na koncert kostiumy rodem z lat osiemdziesiątych.
Pewnego dnia Jagoda sięga przypadkiem po „Wesele” Wyspiańskiego i na podstawie tego pisze 12 piosenek w rytmie folktronica. Cała wieś tymczasem jest na tropie skarbu, który został zakopany jeszcze przed wojną w nieznanym miejscu i kryje w sobie pewne tajemnice...
Problemy, które zostaną poruszone:
- problem rasizmu,
- stereotypowe myślenie ludzi,
- oczekiwania rodziny do dzieci, żeby tylko wstydu we wsi nie było,
- brak tolerancji: na wsi musisz się dopasować do reszty,
- rozwód rodziców, który jest tępiony przez niektóre stare babki i siostry przez to mają trudna relację, ale w krytycznej sytuacji uczą się współpracować,
- problem plotkowania, stygmatyzacja.
Co o tym myślicie?