czasem łapie się na refleksji że odejście od one direction, koncertowania i ogólnie „popu” było moją reakcją obronną po śmierci liama. Musiałam całkowicie zmienić otoczenie muzyczne bo wszytsko mi o tym przypominało, a ja chyba nigdy się z tym nie pogodzę. Aktualnie od ponad 8 miesięcy nie słuchałam praktycznie nikogo z moich ubiegłorocznych ulubionych artystów. I z jednej strony cieszę się bo uwielbiam kpop i wreszcie mogłam do niego wrócić, ale z drugiej tęsknię za sobą z tamtego okresu. Tęsknię za byciem fangirl non stop, tęsknię za ludźmi z którymi wtedy miałam kontakt. I czuję się okropnie z tym że nawet nie mam ochoty słuchać osób które były dla mnie codziennością. Kinda sucks