Czy to ja jestem debilem?
Więc jakby powtarzam rodzicom że chcę się usamodzielnić, w sensie np sama sobie robić kolacje i śniadania itp. I ogólnie nienawidzę jak mama dotyka moje rzeczy bez pytania. Mogę odłożyć szkic na biurko wieczorem i rano go nie ma. Mama ciągle mi marudzi że jest bałagan mimo iż czasami po prostu jedyne co to kilka kartek na podłodze. Jak byłam w weekend u babci mama zrobiła mi przemeblowanie w całym pokoju i poprzenosiła mi wszystkie rzeczy. Jak wróciłam do domu i weszłam do pokoju to tak się wkurwiłam że ręka tak mi zaczęła drgać, że o chuju ale bolała jak sobie przez to jakieś ścięgno naciągnęłam.
Ostatecanie po czystym pokoju rozrzuciłam tak dużo rzeczy że jest tu ogromny bałagan. Ciężko mi w takim bałaganie normalnie funkcjonować, ale jest to po to by udowodnić swoją rację, że to mój kurwa pokój. Plan będzie trwać miesiąc. Jeśli mama i tak mi to posprząta rozrzucę wszystko ponownie i od nowa miesiąc. Jeśli jednak przez miesiąc tego nie ruszy, sama to ogarnę bo nie da się tu żyć...
Proszę niech mi ktoś powie, czy to co próbuję udowodnić jest właściwe, bo może i to dziecinne ale przez te zachowanie mamy mam załamania nerwowe i jedyne co to upadam kolanami na podłogę, opieram się o łóżko i płaczę