Kocham swój organizm (wyczujcie te ironię)
Wystarczy, że przytyje kilogram trochę szybciej niż zwykle (czyli wooooolnooooo), a moje ciałko robi "o nie, nie moja droga. Ja się tak nie bawię!" I wymyśla sobię jakieś zarazy, przez które chudne 2x więcej niż przytyłam :'>
Like
To już trzecia noc pod rząd, gdzie budzę się od 2-5 godziny i jak po*ebana biegam z gorączką, dreszczami, zawrotami głowy, zgięta w pół z bólu brzucha i mięśni etc.
(Chyba nie muszę dopisywać dokładnego sprawcy zlatywania wagi :3)
Mmmm
Czego chcieć od życia więcej?
Nic tylko czekać aż sama siebię zniszczę