nie powinnam tego pisac, ale co mi tam, moge to przeciez zaraz usunac. moj proces artystyczny jest rownie nierozgarniety jak ja. mam slomiany zapal, jestem leniwa i nawet jesli chce cos zmienic to nie umiem. nie mam pomyslu na siebie, swoje zycie, a na tym etapie, na ktorym jestem powinnam wiedziec wszystko, lacznie z kierunkiem w jakim kieruje swoja edukacje (obecnie moze nieslusznie). kocham artyzm i wszelkie formy wyrazu, niestety osobiscie nie potrafie nic, mimo ze bardzo chcialabym sie nauczyc (checi to nie wszystko). widac to po tym co robie tutaj. przez pierwszy tydzien motywacja peka w szwach, potem ulatuje ze mnie rownie szybko co powietrze z przebitego balonika. i zaczyna sie prokrastynacja. miejsce, w ktorym jestem nie pozwala mi na nic, na zycie, na posiadanie wolnego czasu, a moze to ja ograniczam sama siebie swoja niekonsekwencja?
nie mam sily do niczego, nie mam pasji, niczego, nie mam tez komu tego powiedziec, takze enjoy
ps jestem nawet zbyt leniwa do stawiania wielkich liter pzdr
ja juz sama nie wiem koedy zaczne cos robic, na chwile obecna chce mi sie tylko ryczec, bo nie jestem w stanie zwyciezyc sama ze soba
wciaz walcze, ale nieskutecznie
czesc, nie wiem kiedy wroce do pisania, ale postaram sie SOON (as Lana said) i w sumie to nie wiem, nie mam na ten moment juz pomyslu jak to wszystko pociagnac, zeby kogokolwiek zatrzymac na dluzej
wszystkim zycze powodzenia, bo pewnie nie tylko ja tocze codziennie walke sama ze soba, leniwa, obrzydliwa czescia siebie, ktorej nienawidze, ale nie umiem sie pozbyc
leniwa swinia-tyle mam o sobie do powiedzenia
good night sleep tight dont let the gucci bite