Ha.
Znów jestem tutaj, obdarty z ludzkości i starty na kawałki uprzedzeń. Leżę, biernie czekając na swoją kolej w tej apokalipsie. Wieże, jak moi ludzie giną - płaczę, jednak po chwili w usta wchodzi mi śmiech, gdy siłą rzeczy wiedzę wrogów siekanych i zatapianych w odmętach czerwonego morza.
Ha.
Okej, ja nie wiem, co się dzieje.
Straciłam kontrolę nad swoim życiem.
W 8 minut napisałam to. " Kawałek z życia Goudy Sera, czyli koniec świata na miękkich panelach"
Przepraszam. Idę spać. Pa, weno, uciekaj.
Sio!