Szklanka paruje, herbata stygnie w ciszy,
a za oknem świat, którego nikt nie słyszy.
Krople deszczu rysują smugi na szybie,
jak łzy, co płyną cicho po mojej grzywie.
Melancholia w kącie przysiadła, cieniem,
karmiąc się każdym, zgasłym już, marzeniem.
Telewizor mruga, pusty śmiech z puszki leci,
o szczęściu zapomnianym mówiąc, co go nie ma w sieci.
Oddycham powietrzem zbyt gęstym od żalu,
czekając na statek, co nie przypłynie z portu.
Jesteśmy aktorami w sztuce bez finału,
pijąc truskawkową herbatę bez komfortu.