ArtZamoyski

Szklanka paruje, herbata stygnie w ciszy,
          	a za oknem świat, którego nikt nie słyszy.
          	Krople deszczu rysują smugi na szybie,
          	jak łzy, co płyną cicho po mojej grzywie.
          	Melancholia w kącie przysiadła, cieniem,
          	karmiąc się każdym, zgasłym już, marzeniem.
          	Telewizor mruga, pusty śmiech z puszki leci,
          	o szczęściu zapomnianym mówiąc, co go nie ma w sieci.
          	Oddycham powietrzem zbyt gęstym od żalu,
          	czekając na statek, co nie przypłynie z portu.
          	Jesteśmy aktorami w sztuce bez finału,
          	pijąc truskawkową herbatę bez komfortu.
          	

ArtZamoyski

Szklanka paruje, herbata stygnie w ciszy,
          a za oknem świat, którego nikt nie słyszy.
          Krople deszczu rysują smugi na szybie,
          jak łzy, co płyną cicho po mojej grzywie.
          Melancholia w kącie przysiadła, cieniem,
          karmiąc się każdym, zgasłym już, marzeniem.
          Telewizor mruga, pusty śmiech z puszki leci,
          o szczęściu zapomnianym mówiąc, co go nie ma w sieci.
          Oddycham powietrzem zbyt gęstym od żalu,
          czekając na statek, co nie przypłynie z portu.
          Jesteśmy aktorami w sztuce bez finału,
          pijąc truskawkową herbatę bez komfortu.
          

ArtZamoyski

Siedzę. Patrzę w deszcz za oknem akademika. Telewizor pluje z siebie śmiechem z puszki jakby nigdy nic, zagłuszając moje myśli o Sukunie, apokalipsie i sensie bycia naczyniem.
          Melancholia uderza mocniej niż Przekleństwo Klasy S.
          I wtedy wchodzi Gojo-sensei z dziesięcioma paczkami mochi z promocji.
          Życie to nie jest tragedia. To nie jest nawet komedia. To jest przeklęty sitcom, w którym dramatyczne momenty trwają 30 sekund, a potem wszyscy jedzą mochi i udają, że jest okej. 
          P.S. Nobara właśnie skonfiskowała połowę zapasów. Chaos trwa.