BabyFirefly_WWS

Moi drodzy, oto fragment drugiego rozdziału do opowieści o Sherri Cherry, pierwotnie poznanej w zwariowanym crossoverze "Świat wg ChZPB":
          	
          	... On sam, choć prowadził jego sprawę, jego i Sherri, miał gdzieś z tyłu głowy że mógł zwyczajnie przeoczyć pewne fakty. 
          	Hans Bishoff podzielał jego zdanie, i wymienił kilka nazwisk. Mieli zacząć od niejakiego Emmericha i Bormanna. 
          	- Ten drugi przecież pomógł mu wydostać Sherri z paki w Wittenberdze jakieś dwa lata temu - przypomniał sobie Anton. - Wówczas siedziała tam po raz pierwszy...
          	- A potem oni czmychnęli do Budapesztu, czy nie tak?
          	- Taaaak - westchnął ciężko młody komisarz. - Silber wiedział kogo przekupić i zastraszyć. Kilku połamanych trafiło do szpitala, czyli robota już chwała Bogu, świętej pamięci Ivana Leontiewa. 
          	- Słyszałem o nim - mruknął Bishoff.
          	- A ja go widziałem, i to z bliska. Chłop jak dąb, i wierz mi, ani ja ani ty nie chciałbyś się z nim zmierzyć na gołe pięści - dla potwierdzenia własnych słów nakreślił rękami ogromną posturę Rosjanina. - Ale János, ten Mały Napoleon, o którym ci mówiłem, przechytrzył tę bestię ze wschodu. Oczywiście jedna z tych sześciu dziewcząt, także niesłychanie pomogła, prawdziwa rewolucjonistka!  Jebiewdenko, jak go potocznie zwali, zachlał się na śmierć w jakże niecodziennym pojedynku na picie. Wychylił do dna i poszedł na dno, dwa metry pod ziemię. ...
          	
          	
          	Odliczajcie kochani :)

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS   fakt
Reply

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS  mhm
Reply

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS   tak
Reply

oli43xd

Scena 2: Mieszkanie Zawadzkich, chwilę później.
          
          Drzwi do mieszkania otwierają się cicho. Antek próbuje przemknąć korytarzem bezszelestnie, ale nagle zapala się światło. W drzwiach kuchni stoi jego mama, z rękami skrzyżowanymi na piersi.
          
          Mama: Zawadzki, czy ty sobie jaja robisz? Wiesz, która jest godzina?!
          Antek: (niewinnie) No... trochę po dziewiątej?
          Mama: Trochę po dziewiątej?! Jest prawie dziesiąta, chłopcze! Powiedziałam ci, żebyś był w domu o ósmej!
          
          Antek próbuje się uśmiechnąć, ale mama wygląda na wyjątkowo wkurzoną.
          
          Antek: No ale, mamo, mieliśmy taki turniej... Wiesz, kto zrobił najlepszy grind na całym osiedlu?
          Mama: Ja ci zaraz pokażę grind! Co będzie, jak coś ci się stanie? Wracasz z rozwalonym kolanem albo deską w głowie?
          Antek: (cicho) Ale przecież nic mi się nie stało...
          
          Mama wzdycha i kręci głową.
          
          Mama: Antek, ja rozumiem, że chcesz się bawić, ale są jakieś granice. Jutro masz szkołę, a ty biegasz po osiedlu jakbyś nie miał domu. I co to za deskorolka? Same zadrapania, pewnie kosztowała majątek!
          Antek: (spogląda na deskę) Ale to moja pasja, mamo... Nie możesz mi tego zabronić.
          
          Mama zmiękcza się, ale tylko trochę.
          
          Mama: Pasja, pasja... Dobrze, ale ustalamy zasady. Wracasz o ósmej i koniec. Nie ma gadania.
          Antek: (uśmiecha się szeroko) Serio? Czyli mogę jeździć dalej?
          Mama: Tak, ale nie po nocach. Teraz marsz do łóżka, zanim zmienię zdanie.
          
          Antek szybko odstawia deskę pod ścianę, rzuca mamie szybkie "dobranoc" i znika w swoim pokoju.
          
          Scena 3: Pokój Antka.
          
          Leżąc w łóżku, Antek gapi się w sufit i myśli o następnym dniu. Na twarzy pojawia się szeroki uśmiech.
          
          Antek: (do siebie) I tak warto było.
          
          Koniec.

oli43xd

Tytuł: "Za późno na deskorolkę"
          
          Scena 1: Osiedlowy parking, lato, wieczór.
          
          Antek Zawadzki, dwunastolatek z potarganymi włosami i deskorolką w rękach, z impetem ślizga się po krawężniku. Obok niego dwóch kolegów – Marek i Jarek – śmieją się i dopingują go.
          
          Marek: Dawaj, Antek! Ostatni grind i jesteśmy mistrzami osiedla!
          Jarek: Ale szybko, bo zaraz ciemno będzie, a twoja stara znowu cię z domu wyrzuci za karę!
          
          Antek przestaje na chwilę, wyciera pot z czoła i spogląda na zegarek. Jest 21:30.
          
          Antek: Jeszcze jeden, tylko jeden… Jak nie wrócę, to co najwyżej mama mnie zabije, ale co tam.
          
          Chłopcy wybuchają śmiechem. Antek podchodzi do rampy, zeskakuje na deskę i wykonuje perfekcyjny grind. Wszyscy krzyczą z zachwytu.
          
          Jarek: Mistrz! Zawadzki, jesteś legendą!
          Antek: Dobra, spadam. Mam nadzieję, że mama jeszcze nie zaczęła na mnie czekać...
          
          

oli43xd

Może po prostu powinnaś znaleźć kogoś innego, kto będzie cię znosił, bo ja naprawdę mam już tego dość. Zawsze muszę być tą silną osobą, tą, która wszystko naprawia, a ty? Ty nawet nie zauważasz, ile mnie to kosztuje. Może wcale mnie nie potrzebujesz tak bardzo, jak ci się wydaje.”
          
          Po tych słowach zapadła cisza. Przez chwilę tylko patrzyłyśmy na siebie. Widziałam, jak jej twarz zmienia się z szoku w ból, a potem w coś, co wyglądało jak gniew. Ale zanim zdążyła cokolwiek powiedzieć, ona po prostu wstała.
          
          „Wiesz co? Może masz rację. Może faktycznie cię nie potrzebuję” – rzuciła zimnym głosem, a potem wyszła, trzaskając drzwiami.
          
          Zostałam sama w tej ciszy, która nagle wydawała się przeraźliwie głośna. Wpatrywałam się w drzwi, próbując zrozumieć, co właśnie zrobiłam. Dopiero wtedy dotarło do mnie, jak bardzo ją zraniłam. Jak bardzo nie chciałam mówić tych słów, ale powiedziałam je mimo wszystko.
          
          

oli43xd

          Był późny wieczór, zmęczenie po całym dniu dawało się we znaki, a napięcie wisiało w powietrzu. Siedzieliśmy razem w moim mieszkaniu, cisza między nami była gęsta. Coś we mnie pękło. Może to frustracja, może gniew, który zbierał się od dawna. Nie wiem. Po prostu zaczęłam mówić, a każde kolejne słowo było jak kamień, który rzucałam w jej stronę.
          
          „Naprawdę nie rozumiesz, prawda?” – zaczęłam zimnym tonem, patrząc na nią z wyrazem irytacji. „Masz wszystko, czego chcesz, zawsze na wyciągnięcie ręki, a mimo to ciągle mnie wkurzasz swoim narzekaniem. Naprawdę myślisz, że ja mam czas i siłę, żeby ciągle ratować cię z twoich problemów, jakbyś była jedyną osobą na świecie, która ma ciężko?”
          
          Jej oczy rozszerzyły się z niedowierzania, ale ja nie przestałam. Wręcz przeciwnie, z każdą sekundą czułam, jak gniew mnie napędza, jakby to była jedyna rzecz, która mnie teraz trzymała na powierzchni.
          
          „Wiesz, co jest najgorsze? To, że ty nigdy nie widzisz niczego poza sobą. Ja też mam swoje życie, swoje problemy, ale ty? Ty zawsze musisz być w centrum uwagi, jakby wszystko kręciło się wokół ciebie. Może raz w życiu pomyślałabyś o kimś innym!”
          
          Była zszokowana. Widziałam, jak jej twarz stężała, jakby każde moje słowo wbijało się w nią jak sztylet. Ale ja byłam zbyt zła, żeby się zatrzymać. Być może nawet chciałam ją zranić – nie wiem, co wtedy czułam. Miałam wrażenie, że jeśli nie wyrzucę tego z siebie, to eksploduję.
          
          „

oli43xd

Chciałbym też poruszyć kwestię tego, jak odbieram swoje życie zawodowe i przyszłość. Mam wrażenie, że ciągle błądzę, próbując znaleźć swoje miejsce. Czasami zastanawiam się, czy kiedykolwiek będę w stanie poczuć, że robię coś, co naprawdę ma sens. Czuję presję, żeby osiągnąć coś wielkiego, ale jednocześnie brakuje mi wiary w to, że mam do tego odpowiednie umiejętności albo że zasługuję na sukces. To strasznie wyczerpujące – ciągle mieć wrażenie, że nie robi się wystarczająco dużo, a jednocześnie czuć, że nie ma się siły na więcej.
          
          Wiesz, Weronika, czasami marzę o tym, żeby po prostu zniknąć na chwilę, żeby oderwać się od wszystkiego i wszystkich. Ale wiem, że to tylko ucieczka, a nie rozwiązanie. Chciałbym znaleźć sposób na to, żeby poczuć się lepiej we własnej skórze, żeby nauczyć się akceptować siebie takim, jakim jestem, i żeby przestać ciągle obawiać się, że nie jestem wystarczająco dobry. Ale nie wiem, jak to zrobić. Nie wiem, od czego zacząć.
          
          Piszę to wszystko do Ciebie, bo czuję, że jesteś jedną z niewielu osób, które mogą to zrozumieć. Nie wiem, czy kiedykolwiek czułaś się podobnie, ale mam wrażenie, że jesteś kimś, kto potrafi słuchać i kto nie ocenia. To dla mnie bardzo ważne, bo czuję, że tak naprawdę nigdy nie miałem okazji porozmawiać z kimś o tym wszystkim, co siedzi mi w głowie. Zawsze bałem się, że ktoś mnie wyśmieje albo że uzna, że przesadzam. Ale z Tobą czuję się trochę inaczej – może dlatego, że widzę w Tobie dużo ciepła i empatii.
          
          Trzymaj się ciepło,

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS   peawda
Reply

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS   prawda
Reply

BabyFirefly_WWS

@ BabyFirefly_WWS  Dlatego teraz rozumiesz czemu polecam opowiadania innych:)
            
            Nie tylko dlatego - być może ci ludzie naprawdę w przyszłości zechcą stworzyć coś wspaniałego i ktoś musi ich motywować:)
            
            To, że ja tego nie miałam, nie znaczy że nie mogę łamać pewnych zasad XD (bo generalnie to większość chce się reklamować, a mi sprawia frajdę reklamowanie innych, czuję się trochę jak mój mistrz, on serio zachwalał "Harry'ego Pottera", a ja uczę się od najlepszych:)
Reply

oli43xd

Kolejna sprawa to ciągłe poczucie, że muszę coś udowodnić – sobie, światu, wszystkim wokół. Mam wrażenie, że nigdy nie jestem wystarczająco dobry, że zawsze mogłem coś zrobić lepiej, szybciej, bardziej perfekcyjnie. Ale to nie działa, bo im bardziej się staram, tym bardziej czuję się zmęczony i niezadowolony. Mam wrażenie, że żyję w wiecznym wyścigu, którego nie da się wygrać, bo sam sobie ustawiam poprzeczkę zbyt wysoko. A kiedy nie udaje mi się jej przeskoczyć, czuję się kompletnie bezwartościowy.
          
          Do tego dochodzi jeszcze jeden problem, o którym ciężko mi mówić, bo chyba nigdy nikomu tego nie powiedziałem wprost. Mam ogromne trudności z akceptacją samego siebie. Nie chodzi tylko o wygląd czy jakieś powierzchowne sprawy – chociaż i z tym mam czasem problem – ale o to, kim jestem jako człowiek. Często zadaję sobie pytanie: „A co, jeśli w głębi duszy jestem kimś, kogo nikt nie może pokochać? Co, jeśli naprawdę jestem tylko ciężarem dla innych?” Te myśli są jak trucizna, która powoli, ale skutecznie podkopuje moją pewność siebie.
          
          Najgorsze jest to, że w pewnym sensie sam nakręcam tę spiralę. Kiedy czuję się źle, izoluję się od innych, przez co czuję się jeszcze bardziej samotny. To błędne koło, z którego trudno się wyrwać. Wiem, że powinienem o tym mówić, szukać wsparcia, ale często mam wrażenie, że nikt tego nie zrozumie albo że obciążę kogoś swoimi problemami. Czasem nawet myślę, że może lepiej po prostu udawać, że wszystko jest w porządku, bo wtedy nie muszę tłumaczyć się ze swoich uczuć. Ale to działa tylko na chwilę, bo prędzej czy później wszystko wraca – z jeszcze większą siłą.
          
          

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS    ja mam pewność siebie okej 
Reply

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS   ale ja nie  nie wiem.jak 
Reply

BabyFirefly_WWS

@ BabyFirefly_WWS  Pamiętaj, że każdy ma swoją moc jak i każdy ma swoją słabość. Bez wyjątku.
            
            Musisz odnaleźć w sobie to, co kochasz najbardziej, co sprawia ci przyjemność i daje siłę, taki pozytywny kop energii. 
            Dla niektórych to będzie skok ze spadochronem, dla innych obserwowanie roślin. I jedno i drugie jest wspaniałe, ponieważ w życiu liczy się równowaga❤
Reply

oli43xd

          Piszę do Ciebie, bo czuję, że muszę w końcu wyrzucić z siebie to, co od dawna mnie przytłacza. Chciałbym opowiedzieć Ci o tym wszystkim, co siedzi mi w głowie, bo mam wrażenie, że może to jakoś pomóc mi zrozumieć siebie albo przynajmniej sprawi, że nie będę czuł się z tym tak samotny. Mam nadzieję, że znajdziesz chwilę, żeby przeczytać te słowa.
          
          Od dłuższego czasu borykam się z problemami, które coraz bardziej wpływają na moje życie – na moje relacje z innymi, na to, jak postrzegam siebie, a także na to, jak wygląda moja codzienność. Nie wiem, czy kiedyś czułaś coś podobnego, ale ja mam wrażenie, że jestem wiecznie zagubiony i że moje życie to jeden wielki chaos.
          
          Przede wszystkim mam ogromny problem z relacjami z ludźmi. Niby jestem otwarty i staram się być blisko innych, ale jednocześnie odczuwam jakiś irracjonalny lęk, że nikt mnie tak naprawdę nie chce w swoim życiu. Czuję się jak ktoś, kto zawsze jest na drugim planie, ktoś, kogo obecność jest tolerowana, ale nigdy naprawdę pożądana. Boję się, że ludzie mnie opuszczą, więc często sam ich odpycham, zanim zdążą to zrobić. To taki paradoks, prawda? Chcę być blisko, ale nie umiem pozwolić sobie na to, żeby się otworzyć i zaufać.
          
          Mam też wrażenie, że noszę w sobie coś, co odpycha innych – może to moje poczucie humoru, może moja zbyt duża wylewność albo odwrotnie, momenty, kiedy zamykam się w sobie i nie potrafię powiedzieć ani słowa. To jest dziwne, bo czasem wydaje mi się, że mam wszystko pod kontrolą, a potem jeden drobiazg – jedno słowo, jedna sytuacja – potrafi rozwalić wszystko na kawałki. Nagle czuję się jak dziecko, które nie wie, co ma zrobić ze sobą i z emocjami, które go zalewają.
          
          

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS   nie chcę   tego
Reply

BabyFirefly_WWS

@ oli43xd  Heeej:)
            
            Masz tak jak wiele osób, które spotkałam na swojej drodze: że chciałyby być inne, ale coś, może nawet więcej niż coś, sprawia że tak nie jest. 
            Boisz się komuś zaufać, otworzyć się przed kimś - to zrozumiałe, ale na początek musisz się sama otworzyć przed sobą:)
            
            Dam Ci taki przykład: weź kartkę i spisz plusy i minusy, tylko szczerze.
            Co Ci się w sobie podoba, a co chciałabyś zmienić.
            Jak widzisz siebie w otoczeniu - kłótnie - jak się wówczas zachowujesz. 
            Masz rację, jedna sytuacja czy coś podobnego potrafi rozwalić wszystko - akcja z moją bestie, gdzie zrobiła to co zrobiła, nie było tak do końca jej winą. Ja też do tego dołożyłam, i przyznaję się do błędu... Nigdy sobie nie wybaczę tego, że Cobra Kai była wtedy na pierwszym miejscu, a ona chciała o tym wszystkim pogadać:(((
            
            Jeśli tracisz kontrolę nad tym co się dzieje, to wiem to doskonale. 
            Tak, czujesz się jak zagubione dziecko.
            
            Jednak właśnie wtedy trzeba sporządzić te plusy i minusy, taki "rachunek sumienia", by się upewnić że wszystko zrobiłaś dobrze, a jeśli nie to starać się to naprawić. 
            
            Wiesz wiele ludzi ucieka gdy coś zchrzanią. Ja też gdybym mogła to bym tak zrobiła. 
            Ale... właśnie to że otwieram się przed ludźmi i słucham co mają do powiedzenia na ten temat, choć tak jak Ty słusznie zauważyłaś że przeginałam i imprezowaniem, było dla mnie czynnikiem, aby coś zmienić. 
            A zmiany zaczyna się od siebie:)
Reply

oli43xd

Co tam

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS   och to spokoo
Reply

oli43xd

@ BabyFirefly_WWS   nie wiem 
Reply

BabyFirefly_WWS

@ oli43xd  Tytuł i okładkę też mam, ale nie mam jak jej tu zaprezentować. 
            Tytuł to "Wieże rozjarzone płomieniami", i tu po raz pierwszy postawiłam na narrację pierwszoosobową, osoby która w wyniku tej tragedii traci swoich bliskich, i jest naocznym świadkiem wydarzeń:(
Reply