Wiesz co? Możliwe, że dzisiaj albo wcale opublikuję pamiętnik, którego nikt nie będzie czytał. Wystarczy, że będzie to dla mnie miłe doświadczenie i poniekąd polepszenie mojego zjebanego humoru i życia. Będę pisać o tym, co mi ślina na język przyniesie. Będą przekleństwa, przemyślenia chorej głowy, płacz, śmiech, może jakieś polecenia? Chuj wie, co tam mój mózg zechce wyjebać z dyńki.
Oznaczam jako TW, bo będzie to pewnie zbyt drażliwe dla pewnej części osób. Nigdy nie pisałam, chyba... że można wyliczyć pisanie po ławkach szkolnych i drzwi w damskim kiblu. Będzie mnóstwo błędów. Ciężko ich uniknąć, kiedy jest się jednym wielkim błędem.
Chciałabym coś jeszcze dodać, ale chyba mój limit słów się skończył.
Po powrocie do domu będę chciała pierdolnąć okładkę i chyba coś napiszę. Ulży to zdecydowanie mojej poszarpanej duszy i wymęczonej głowie - od noszenia zbyt dużej ilości doczepek. Oczywiście. To miałam na myśli.
Z góry chcę przeprosić za to, co zostanie wstawione do mojego pamiętnika internetowego wattpadowego. Będzie źle, smutno, depresyjnie, zabawnie (chciałabym), chcę poczuć się pisząc to dziadostwo, jakbym rozmawiała z najlepszą przyjaciółką. Bez skrupułów, bez granic, bez mózgu nawet. Wygadać się i poczuć ciutkę lepiej.
Mam dosyć dziwne spojrzenie na świat mnie otaczający, więc proszę się nie bulwersować. Ostrzegam wrażliwych. Tak, będę się łudzić, że ktoś zechce przeczytać. Hej?! A może jeśli poczujesz jakaś niewidzialną linę, która nas łączy, to wyślij mi sygnał! Mrugnij dwa razy lewym okiem. Ok?
Ostrzegam po raz ostatni.