10.09.2021 to iście wiekopomna data, zwłaszcza godzina 09:38. Po wyjściu z psem postanowiłam się jeszcze na pół godzinki położyć, w końcu miałam wakacje. Nie minęła chwila, a tu telefon. Całość wyglądała mniej więcej tak:
- Dzień dobry, __ psychologia, czy rozmawiam z Panią _?
- A z kim ma do czynienia?
- Wydział Psychologii i Kognitywistyki, czy P. _?
- Tak, tak! - Odpowiedziałam dopiero, gdy zdałam sobie sprawę z kim rozmawiam.
- Dzwonię w sprawie złożonego wniosku. Informuję, że został on rozpatrzony...
I tu po prostu wyszłam z ciała, a po usłyszeniu jednego słowa, działałam na autopilocie
POZYTYWNIE! Od razu pobiegłam siostrę, w dupie miałam czy spała i przy wypowiedzeniu pierwszych słów normalnie głos mi się ze szczęścia załamał. Do teraz mam migrenę, pewnie cały dwuletni stres puścił, bo od rozmowy telefonicznej jestem wykończona. Nawet podczas rozmowy z kimś zasnęłam z telefonem w ręce, obudziłam się 9 godzin później, a gdy wróciłam po odebraniu świadectwa oraz certyfikatu z technika administracji padłam na łóżko, gdy się obudziłam, byłam sama o wieczornej porze. Okazało się, że siostra wyszła na spacer z psem, rzekomo odpowiedziałam jej półprzytomnie, że przyjęłam to do wiadomości. To do mnie bardzo niepodobne, jakbym miała sobowtóra. Także ten... no aż brak mi słów, tak się cieszę. A na tamte śniadanie było kakao z wczorajszą pizzą amerykańską hehe. Moja poprzednia wersja odeszła w niepamięć.
Jakiś czas temu przeczytałam rozdział odnośnie schizofrenii w "Zaburzonym umyśle" i dostałam rozbłysku. Ludzkie ciało to wyjątkowo złożony mechanizm, o którym będę miała zaszczyt się uczyć. Od tego uczucia łatwo się uzależnić, a skojarzeniom czy łańcuchom wzajemnych powiązań końca nie będzie.
Dziękuję za dotarcie ze mną aż tutaj. Przepraszam za tak obszerne ogłoszenie, ale nie mogłam się powstrzymać.