O jeju... Opowiadanie o Julianie i Emmie zaczęłam pisać rok temu, a resztę ponad dwa. Teraz na to patrzę i wydaję mi się to jedynie infantylnymi wypocinami dziecka. Wydaję mi się, że jestem Wam winna poprawienie tych "opowiadań" i dlatego, jeśli pod tą wiadomością będzie spory odzew, to najprawdopodobniej się za to zabiorę.