Kiedy byłam mała, jako prezent urodzinowy zawsze prosiłam o śnieg.
Pamiętam jak zawsze kilka dni przed urodzinami rysowałam tort i moje życzenia dla zabawy - pierwszy zawsze był śnieg, a potem materialne rzeczy. Kiedy spadał byłam taka szczęśliwa, wierzyłam że sam Bóg mnie wysłuchał i dał mi śnieg na urodziny.
Z biegiem czasu tego śniegu było coraz mniej, a czasem go nie było...
Dzisiaj w moje 20 urodziny w prezencie dostałam burzę śnieżną - moje dwie ulubione pogody.
Kilka lat temu wyszłabym na sanki z przyjaciółkami z osiedla, lepiłybyśmy bałwany i grały w fort z naszymi śnieżnymi jajkami - dzisiaj cały dzień zakuwałam na egzaminy na studia, przeżywając jedne z najgorszych chwil przez utratę przyjaciółki i zastanawiając się co dalej będzie
Ten czas za szybko leci....