I... wszyscy wiemy co, bąbki strzelił.
1. Tak, jest bardzo nieregularnie, głównie dlatego że obecnie pracuję i wracam wieczorami padnięta(przynajmniej mentalnie).
2. Tutaj postanowienie już mocno się wykoleiło z mocno obiecujących torów, ponieważ... we all know, stuff happens.
3. Proszę bardzo, od dawien dawna nazywam się szkodnikiem kłapouchym, ale od dziś można mnie tak nazywać.
...i wreszcie 4. Trochę uczciwiej. Będę publikować tak często jak się da. Serdecznie przepraszam wszystkich którzy czekali na rozdziały. Ostatnio kusi by wejść na terytorium fantasy jeszcze raz, tym razem tematyka szcześciu żywiołów (czterech, wszystkim nam znanych oraz światła jako tego dominującego i cienia jako zakazanego).
Dosłownie miałam przynajmniej dwa dosyć poważne pomysły z rozbudowanym tłem, ale nie jestem J.K.Rowling i nie zapisuję swoich pomysłów na serwetkach w kawiarni, dlatego że tam pracuję i raczej martwię się o zapas tychże serwetek.
Podsumowując. Przepraszam, nadal tu jestem, obiecuję pisać tak często jak się da, na jak najlepszym poziomie i cieszę się że jeszcze tu jesteś.