Jezusie, powiem wam, że dzisiaj od początku dnia myślałem, że będzie fajny, przyjemny i leniwy, a tu się okazało, że dość szybko się spierdolił i teraz siedzę sam w pokoju, zastanawiając się czy w ogóle jest sens mieć jakiś cel i marzyć.
Wiem, że moje marzenie jest ciężkie i kosztowne, ale sam chce zbierać na to pieniądze, oszczędzać i mieć tylko małe wsparcie od kogoś. Wydaje mi się, że nie muszą tak na mnie jechać, że jest to za drogie. Jest drogie, to prawda, ale po to chce iść pracować w wakacje, żeby dążyć do tego, a nie zostawić i potem żałować, że nie zacząłem nic robić w tym kierunku.
Jakby totalnie, tak po mnie dzisiaj matka ciśnie, że aż nie mam ochoty siedzieć na ognisku z rodziną. Wiem, że jest niewyspana, ale cholera, nie musi każdemu wynikać głupich błędów i zachowań tylko i wyłącznie przez zarwaną nockę na serial.
Wiem, że to wattpad, ale miałem olbrzymią potrzebę gdziekolwiek się wygadać, ponieważ czuję, że jeśli trzymałbym to w sobie to byłoby gorzej i tylko bym się poddał, a nie chce tego robić.