Na początku.... przepraszam, że się tak rozpisałam, ale znacie mnie. To ja. A to do czegoś zobowiązuje.
Dzisiaj nasz fandom płacze.
Straciliśmy wspaniałą osóbkę, bez której świat to tylko planeta a "Sherlock" byłby jakimś pobocznym serialem o jakiś dwóch na-za-bardzo-ale-jednak-gejach, ale nikomu by się raczej nie chciało tego oglądać przez 20h!!! (Tak? 1.5h x 3 x 4 + 1.7 coś koło)
Więc tak. Odeszła kobieta, którą pół fandomu błagało by ją adoptowała a kolejna połowa chciała z nią pisać Johnlockowe fanfiki po nocach (ew jedno i drugie). To była stara urocza babcia fandomu, która powinna żyć wiecznie, więc nikt właściwie nie rozumie co się odwaliło.
Straciliśmy największego shippera Johnloca i wroga tego głupiego spaślaka Mycrofta nr.1!
Więc tak....gdyby postawić jej te wszystkie pomniki, które jej obiecywaliśmy- rodzina królewska by się nawet nie wypłaciła.
Gdyby postawić jej tak duży pomnik jak dużo jej zawdzięczamy (np shipowanie chłopców), tj wspoproporcjonalny do zasług.....cóż....nie budują tak dużych pomników ale śmiało można by powiedzieć, że byłby większy niż wszystkie budynki na świecie, postawione jeden na drugim.
Nigdy nie zapomnimy największej shipperki Johnlocka!!!!!
Anglia upada
Z poważaniem
X
PS. Czy to oznacza, że auto pani H jest teraz do wzięcia?
PPS. Nie powiem, nie płaczcie, bowiem nie wszystkie łzy są złe.