1 maja uczciłam dość godnie bo oglądając dwa radzieckie filmy. Jeden '' Białe słońce pustyni'' bardziej przypominał mi baśń, aczkolwiek przedstawione wydarzenia mogłyby się wydarzyć. Oczywiście wszystko utrzymywało się w moich ulubionych rewolucyjnych klimatach. Polecam sprawdzić sobie i obejrzeć, gdyż film ciągle trzyma w napięciu. Nie chcę za dużo mówić bo pewnie szybko przeszłabym do spoilerowania czego raczej wolę uniknąć. Drugi to '' Czapajew '' z 1934 roku. Opowiada historię Wasilija Czapajewa, rzeczywiście istniejącego czerwonoarmisty. Podobał mi się brak natrętnej propagandy i najzwyczajniej w świecie ciekawa akcja i ship Pietia x Anka, choć w moim sercu nadal jest Pietrucha i Gyulchatai z '' Białego słońca pustyni ''. W gruncie rzeczy nie mam komu o tym opowiadać i dlatego to piszę, ale mam nadzieję, że kogoś zachęciłam. Dobra lecę ogarniać moje stwory do głównego opowiadania, które może jak przestanę panikować to kiedyś wyjdzie. W myślach pojawił mi się pomysł na one- shot o Jesieninie. No ale zobaczymy jak to wszystko wyjdzie. To ten trzymajcie się.