Cytyndor

Zapraszam na nowe opowiadanie.Tym razem dzieje się w uniwersum Supernatural

SleepkaMizanin

Hej, widzę, że interesujesz się WWE, dlatego chciałabym cię zaprosić na moje fanfiction. Tu masz małą jego próbkę:
          
          - Och, chwalmy niebiosa, Kofi, jak dobrze, że przyszedłeś. Chodź, pójdziemy na fajkę. Nie wytrzymam już w tym wariatkowie ani chwili dłużej. - Philip Brooks, szerzej znany jako CM Punk wychylił się z pokoju chłopaków.
          
             - Phil, przecież ja nie palę - przypomniał koledze ciemnoskóry, uśmiechając się jeszcze szerzej. Stał w otwartych drzwiach, dlatego na jego nagi tors szybko wpełzła gęsia skórka.
          
             - Ale ja muszę. Chodź ze mną chociaż do towarzystwa - poprosił Punk, ignorując totalnie fakt, że jeden papieros spoczywa już w jego buzi.
          
             Eveline tak przyciągnęła rozmowa Kofiego i Punka, że niemal nie słyszała dalej kłócących się dawnych Tarczowników. "Mówię ci, że siedziałem cały czas w pokoju!" słyszała znów tym razem podniesiony głos Romana.
          
             - No dobra, niech ci będzie, już idę - odparł po chwili namysłu Kofi.
          
             - STÓJ! - zawołał Roman, choć ton jego głosu bardziej można by teraz przyrównać do ryku. Punk ustał w drodze do wyjścia, a głowa stojącego już na schodkach wejściowych Kofiego obróciła się tak gwałtownie, że Eve niemal bała się, że chłopak skręci sobie kark. - Najpierw potwierdź, że cały ten czas siedziałem w pokoju i się z niego nie ruszałem.
          
             Punk westchnął żałośnie.
          
             - Tak, siedziałeś cały czas w pokoju - wyrzucił z siebie na jednym tchu, po czym zniknął z busa wraz z Kingstonem.