Dankan_

wstawiłem coś nowego

Dankan_

Gonią cię zapłakane sadystki,
          i nienawidzą cię mężczyźni,
          bo zawstydziłeś ich męskość,
          bo wypowiedzenie wysłało ci piekło,
          Gonią cię chemiczne artystki,
          które chcą uciec od kokainy,
          czemu złamałeś omertę i to kurwa własną,
          masz szczęście, że pozbierało cię bractwo,
          Gonią cię motyle, bo byłeś ich mordercą,
          goni cię zło, które paradoksalnie jest dobrocią,
          na twojej liście, są ci do których masz pewność,
          że są tacy jak ty, z wyjątkiem takim, że ty umniejszałeś bogom,
          
          w ostatniej chwili kurwa,
          uratowała cię sztuka,
          w ostatniej chwili kurwa,
          prawie cię zabili,
          ty masz kurwa uczucia?
          w ostatniej chwili kurwa,
          wychowaj ich, trzymaj na smyczy,
          uciekasz po trupach,
          ale czemu z mojej winy?
          
          prawniczki mają obsesje na twoim punkcie,
          bo chcą łamać prawo i wziąć cię pod lupę,
          co oni w tobie widzą kurwa, że oddadzą nawet duszę,
          i czemu one są twoim martwym punktem?
          czemu podałeś dłoń samobójcom,
          czemu nie patrzyłeś na ich smutną interpretacje życia,
          podnosiłeś tych, którzy byli trumną,
          byłeś żywą tarczą dla tych którzy widzieli widma,

Dankan_

18, 2, p
          
          Wasze usta tańczą mornę,
          ona uczyła ciebie jak łapać oddech,
          ani na sekundę nie zamknąłeś powiek,
          ona zawstydziła twój największy kompleks,
          topnęliście jak kostki lodu, naiwność była potem,
          ona była beczką prochu, a ty łatwopalnym amokiem,
          sprawiłeś, że jej moralność uciekła w popłochu,
          zostawiła ci bliznę, ona podpisała się na tobie,
          ona szarpnęła twoją moralność, nie mogła oderwać wzroku,
          jej onirystyczny szał miał paraliżującą urodę,
          naucz ją teraz kurwa zabijać wrogów,
          sztuki, która rozpaliła w was nowy ogień,
          
          Pieprzyliście normy,
          to wasza druga naiwna młodość,
          was eksapizm był samotny,
          z pasją całowała, by poczuć wolność,
          z krutuazją podpisała się,
          nie zapomnisz, bo to nie był sen,
          los się z ciebie szyderczo śmieje,
          bo znowu straciłeś serce,
          pozwoliła ci na wszystko,
          nawet na zostanie jej jedyną pozytywną myślą,
          nie miałeś obaw, że skrzyżowała palce,
          ale to cię zachwyciło, bo pokazała każdą swoją kartę,
          w twoim miewaniu każda wersja ciebie jest najlepsza,
          w byciu najgorszą na jaką można godzinami czekać,
          nie mogła jedynie złamać twojego serca,
          które biło równo z jej sercem,
          bratnia dusza, to nie przeznaczenie,
          to był twój plan, nie wyobrażenie,
          ona wpadła ci w oko, by zaprzyjaźnić się z mrokiem,
          i z namiętnością słuchała cię słowo po słowie,
          jeśli jesteś odważny, to wypalisz diurę w łańcuchach,
          jeśli ona jest odważna to sprawi że oprawca wyzionie ducha,
          pisałeś, że jesteś biadą, wygodną biadą,
          i jej w tym dobrze, bo wyszła z twarzą,
          pełną dzikich uśmiechów i z wiarą,
          że wasza krew i wasz pot, był chaosem,
          który stworzył świat, gdzie nie jesteś utratą,
          tylko pieprzonym paradoksem,

Dankan_

niech Walkira zabije swojego Boga,
            chciałeś ją wziąć na smycz i wołać,
            nagralibyście najsłodsze porno,
            on się już postawił Ojcom,
            czemu ludzie czują, że żyją przy kimś tak martwym?
            jego nic nie zdominuje, to efekt uboczny dehumanizacji,
            ona złapała jego krwawe oczy i zabrała w zaświaty,
            ten skurwiel zawsze słyszy oklaski,
            to reakcja łańuchowa, splątanie się myślami,
            poplątanie i eksplozja wszystkiego co was chce zabić,
            On nienawidzi motyle, ale ona została ćmą,
            to wasza nowa era, nurt sztuki gdzie nie istnieje los,
            
            ~Lili
Reply